W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej ogłoszono stan wojenny. Zbiegł się on w czasie z dość wyraźnym powiewem zimy. Jeszcze w pierwszym tygodniu grudnia temperatura była dodatnia. Najcieplej było nietypowo, bo w regionach północnych, gdzie termometry pokazywały nawet 8 stopni. Tak ciepło było m.in. nad Wielkimi Jeziorami Mazurskimi.
Jednak w następnych dniach zaczęło spływać lodowate powietrze, a temperatura obniżała się, jednocześnie przy prószącym śniegu. W pierwszy poranek stanu wojennego, gdy ludzie wyszli na ulice, panował 10-stopniowy mróz.
W Warszawie mgła osadziła szadź, przez co krajobrazy były malownicze. Niestety, polityczne reperkusje popsuły ład poranka. Przemieszczające się po ulicach czołgi, pojazdy opancerzone, wozy bojowe i samochody milicji pokonywały 10-20 centymetrowe zaspy. Sama pokrywa śnieżna nie było duża, ale mimo to wszystko było zabielone.
W kolejnych dniach śnieg prószył coraz słabiej, a niebo zaczęło się przejaśniać i rozpogadzać. Temperatura zaczęła się błyskawicznie obniżać. Na zachodzie i południu popołudniami notowano około 5 stopni mrozu, zaś na północy i wschodzie minus 10 stopni.
Zdecydowanie najmroźniejsze były noce i poranki. Mgły nadal osadzały malowniczą szadź, a termometry pokazywały 20 stopni mrozu na północy i wschodzie kraju. Na ulicach Warszawy notowano w tym czasie 17 stopni poniżej zera.
Średnia dobowa temperatura na poziomie minus 13 stopni to nie jest standard dla okolic połowy grudnia, ponieważ norma wieloletnia to zero. Grudzień zapisał się jako wyjątkowo mroźny. Od tamtego czasu tylko pięć grudni było równie mroźnych bądź mroźniejszych.
Pogodowy zbieg okoliczności poważnie dał się we znaki milionom Polaków, którzy nie mogli niekiedy liczyć na ogrzewanie i bez przerwy marzli. Wprowadzenie stanu wojennego nie pozostało obojętne dla meteorologów. Wielu z nich, podobnie jak inni naukowcy, było represjonowanych, wielu też musiało uciekać zagranicę.
Ci, którzy manifestowali swoje poglądy polityczne, sprzeczne z zamierzeniami gen. Wojciecha Jaruzelskiego, notorycznie spóźniali się do pracy, a swoje obowiązki służbowe wypełniali dużo powolniej niż zazwyczaj. Odbiło się to na gromadzeniu wyników pomiarów ze stacji meteorologicznych w całym kraju.
12 grudnia, czyli dzień przed ogłoszeniem stanu wojennego, do bazy w Warszawie dotarły dane z 30 stacji pomiarowych. Jednak już 13 grudnia po wyłączeniu łączności telefonicznej spłynęły dane jedynie z trzech posterunków, w Warszawie, Poznaniu i Białymstoku.
Dopiero 16 grudnia dołączyła do nich stacja z Krakowa, a dzień później przesłano dane z Gdańska i Radomia. Z biegiem dni danych było coraz to więcej, ale niestety działania wojskowe uniemożliwiały prowadzenie pomiarów, dlatego na wielu posterunkach albo danych w ogóle nie notowano, albo też zapisywano je periodycznie.
To spora strata dla ciągłości danych meteorologicznych prowadzonych stale od 1950 roku. Na szczęście gromadzenie danych na większości posterunków przywrócono 13 stycznia 1982 roku, a więc w miesiąc po wprowadzeniu stanu wojennego.
Okres ten był najczarniejszym we współczesnej historii Polski. Podczas protestów, strajków i demonstracji śmierć poniosło niemal 100 osób. Z kolei do obozów dla internowanych trafiło prawie tysiąc działaczy podziemia. Wielu z nich do końca życia będzie odczuwać tego skutki zdrowotne.
Macie zdjęcia zimy w pierwszych dniach stanu wojennego? Wyślijcie: redakcja@twojapogoda.pl
Źródło: TwojaPogoda.pl / IPN / IMGW-PIB.