Wtorek (13.11) jest ostatnim dniem z niezwykle wysokimi temperaturami, zapewnianymi przez docierające nad nasz kraj powietrze podzwrotnikowe pochodzące znad zachodniej Sahary. Dzięki niemu termometry na południu Polski pokażą niemal 20 stopni w cieniu.
Jednak nadciągające zmiany w pogodzie są już widoczne na północy i zachodzie kraju, a wkrótce również na pozostałym obszarze. Niesie je front atmosferyczny, który przynosi pierwsze deszcze od przełomu października i listopada.
Do końca dnia zachmurzy się i popada, chwilami obficie, już w całym kraju. Wiatr w tym czasie zdecydowanie się nasili, a przy tym zmieni kierunek z południowego na zachodni. Jakość powietrza zacznie się wreszcie poprawiać.
Za frontem spłynie do nas zupełnie inna masa powietrza, już nie z południa, lecz z zachodu, a dokładniej znad Atlantyku i Ameryki Północnej. W masie polarno-morskiej zacznie się ochładzać, na szczęście stopniowo.
W środę (14.11) na przeważającym obszarze kraju temperatura nie przekroczy już 10 stopni, w dodatku nadal będzie się chmurzyć, padać i porywiście wiać. Poprawa pogody czeka nas w czwartek (15.11), choć jeszcze gdzieniegdzie może popadać.
Jednak na piękne rozpogodzenia poczekamy do piątku (16.11). W międzyczasie nadal będzie się ochładzać. W najcieplejszym momencie dnia odnotujemy zaledwie od 6 do 9 stopni. Bardzo ładnie zapowiada się też sobota (17.11), która będzie słoneczna, w niektórych regionach nawet bezchmurna.
Musimy się jednak liczyć z tym, że noc i poranek przyniosą przymrozki, i to zarówno przy gruncie, jak i na wysokości 2 metrów. Największych spadków temperatury spodziewamy się w południowej połowie kraju i to właśnie tam kierowcy powinni przygotować skrobaczki do szyb, bo osadzi się na nich szron.
Niedziela (18.11) już tak ładna nie będzie, ponieważ kolejny front atmosferyczny, zwłaszcza na północy i wschodzie przyniesie opady. Początkowo będzie to deszcz, jednak wieczorem i w nocy, gdy temperatura spadnie na wschodzie i południu w okolice zera, deszcz przejdzie w deszcz ze śniegiem i w sam śnieg.
Nie bądźcie więc zaskoczeni, gdy pierwszy dzień przyszłego tygodnia powita nas białymi krajobrazami za oknem. Największe prawdopodobieństwo śniegu obejmuje oczywiście obszary górzyste i podgórskie, jednak z biegiem dni przyszłego tygodnia zabieli się również na nizinach, głównie południowej i wschodniej Polski.
Jeśli wierzyć prognozom długoterminowym, a te nie zmieniają się od ponad 2 tygodni, to druga połowa listopada zapowiada się pod znakiem przedzimia, a na wyżej położonych obszarach nawet zimy. Jest spora szansa, że sezon narciarski w górach rozpocznie się jeszcze przed końcem miesiąca, co powinno ucieszyć amatorów białego szaleństwa.
Póki co jednak korzystajmy z kończącej się ciepłej, a miejscami także słonecznej aury, bo niebawem zaczniemy za nią tęsknić. Po rekordowej liczbie gorących dni przejście do zimnego sezonu nie wpłynie korzystnie na nasze samopoczucie, ale cóż możemy na to poradzić.
Źródło: TwojaPogoda.pl