Indonezja to jeden z najczęściej nawiedzanych przez trzęsienia ziemi krajów na naszej planecie. Nawet potężne wstrząsy nie są tam niczym nadzwyczajnym. W ciągu ostatnich 20 lat w gruzach zrujnowanych domów zginęły tam setki tysięcy ludzi.
Kilka dni temu ziemia znów się zatrzęsła, tym razem na wyspie Celebes z siłą M7.5, powodując zniszczenie tysięcy domów. Budynki waliły się również z powodu schodzących z okolicznych wzgórz lawin ziemnych, które zasypywały je po same dachy.
Dzieła zniszczenia dopełniło tsunami, które uderzyło w nadmorskie miejscowości w ciągu zaledwie pół godziny po wstrząsie. Choć automatyczny system wczesnego ostrzegania zadziałał wzorowo i alerty dotarły do władz i służb, te jednak nie postąpiły jak powinny.
Z uwagi na to, że na plaży w Palu, największej miejscowości w regionie, odbywały się przygotowania do imprezy z okazji kolejnej rocznicy powstania miasta, zdecydowano się nie uruchamiać syren, aby nie płoszyć turystów i mieszkańców.
Ta bezmyślna decyzja okazała się tragiczna w skutkach. Ludzie do ostatniej chwili nie mieli świadomości zbliżającej się 7-metrowej fali. Gdy ją dostrzegli, było już za późno. Tsunami wdzierało się w głąb lądu z prędkością ponad 100 km/h. Nie sposób było przed nim uciec na wyżej położone obszary lub wyższe piętra budynków.
Fala zrujnowała te zabudowania, które nie ucierpiały w wyniku wstrząsu. Według ostatnich bilansów uszkodzonych lub całkowicie zniszczonych zostało kilkadziesiąt tysięcy budynków. W ich gruzach wciąż znajdują się ludzie. Ratownicy od kilku dni, dzień i noc, próbują się do nich dostać, choć szanse, że ktoś jeszcze żyje, są nikłe.
Ostatni bilans mówi o niemal 1,5 tysiącach ofiar śmiertelnych i przeszło 2,5 tysiącach rannych. To najbardziej zabójczy wstrząs na Indonezji od 12 lat. Władze zastrzegają, że liczby te mogą jeszcze wzrosnąć. Zabitych jest tak wielu, że chowani są w zbiorowych mogiłach, jak najszybciej, aby nie doszło do epidemii.
Bez dachu nad głową jest około 70 tysięcy osób, a ponad 1,5 miliona potrzebuje pomocy. Tsunami zanieczyściło ujęcia wody pitnej, a trzęsienie zniszczyło węzły wodociągowe. Krany są suche. Przerwano też dostawy żywności.
Mimo, że władze uruchomiły pomoc, to jednak po pierwsze zrobiły to zbyt późno, a po drugie skala potrzeb przekracza możliwości logistyczne. Brak środków pierwszej potrzeby i fatalne warunki sanitarne grożą szerzeniem się tropikalnych chorób. Policja pilnuje sklepów, ponieważ zdesperowani mieszkańcy wynoszą z nich niezbędne do życia towary.
Sytuację pogarsza kolejny kataklizm, tym razem nagła erupcja wulkanu Soputan, na tej samej wyspie. Unoszące się na wysokość kilku kilometrów popioły, mogą utrudniać lądowanie samolotów z pomocą humanitarną dla poszkodowanych przez wstrząsy i tsunami.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Detik News.