Fala upałów rozpoczęła się u nas 25 lipca, a więc trwa już od 1,5 tygodnia. Dobra wiadomość jest taka, że jeszcze w sobotę (4.08) dobiegnie końca. To będzie ostatni upalny dzień tej fali upałów, ale w żadnym razie nie ostatni tego lata.
Termometry pokażą dziś (4.08) przeważnie od 30 do 33 stopni. Najgoręcej będzie miejscami na zachodzie i południowym zachodzie, do 34 stopni w cieniu. Z kolei bez upału będzie w województwach wschodnich, nad morzem i w górach, choć tam też będzie gorąco.
Burze mogą się pojawiać przez cały dzień, głównie jednak od późnego popołudnia, gdy nad północną Polskę wkroczy chłodny front atmosferyczny, który zacznie wreszcie wypychać zalegającą nad nami od dłuższego czasu gorącą i wilgotną masę powietrza na południe, a zastępować ją chłodniejszym, rześkim powietrzem polarno-morskim.
Najsilniejsze burze przewędrują wieczorem i w nocy z soboty na niedzielę (4/5.08) nad zachodnimi, północnymi i centralnymi regionami kraju. W ciągu godziny może spaść do 30 mm deszczu, przez co możliwe są lokalne podtopienia dróg i zabudowań. Grad może mieć średnicę do 3 cm i uszkadzać dachy zabudowań, karoserie samochodowe i uprawy. Porywisty wiatr, osiągający do 90 km/h, może dodatkowo zrywać linie energetyczne i łamać gałęzie.
W niedzielę (5.08) zaczniemy już oddychać przyjemniejszym, mniej męczącym powietrzem. Termometry pokażą w najcieplejszym momencie dnia od zaledwie 20-22 stopni nad morzem przez 25-27 stopni w centrum do 28-29 stopni na południu kraju.
Najprzyjemniej zrobi się, gdy zacznie się nasilać północno-zachodni wiatr, którego porywy mogą dochodzić do 50 km/h. W burzach, których spodziewamy się we wschodniej połowie kraju, porywy będą jeszcze silniejsze, do 90 km/h. Po burzach również tam się ochłodzi.
Z ulgą odetchniemy w nocy z niedzieli na poniedziałek (5/6.08), gdy temperatura niemal w całym kraju spadnie do zaledwie 15 stopni, a miejscami nawet poniżej. Ci, którzy mieli w ostatnim czasie poważne problemy z zaśnięciem, wreszcie będą mogli się spokojnie wyspać i ruszyć do pracy wypoczętym, zwłaszcza, że początek tygodnia zapowiada się rześko.
Poniedziałek (6.08) będzie słoneczny, jedynie miejscami na północy i wschodzie będzie się chmurzyć i przelotnie padać. Najważniejsza będzie jednak dużo niższa niż ostatnio temperatura, która po południu sięgnie przeważnie od 23 do 26 stopni.
Upał szybko wróci
Jednak długo tym rześkim powietrzem, płynącym do nas znad Wysp Brytyjskich i północnego Atlantyku, się nie nacieszymy, ponieważ błyskawicznie wróci gorąca masa. Tym razem na szczęście sucha, a więc mniej męcząca. Na tym jednak dobre wieści się kończą, bo zrobi się jeszcze goręcej niż dotychczas.
Upał najwcześniej, bo już we wtorek (7.08) pojawi się na krańcach zachodnich. Dzień później rozleje się po niemal całej Polsce. Już w połowie tygodnia termometry w cieniu pokazywać będą przeważnie 31-32 stopnie.
W czwartek (9.08) żar osiągnie swe apogeum. W godzinach popołudniowych temperatura sięgnie na większym obszarze kraju od 32 do 34 stopni, a lokalnie będzie nawet powyżej 35 stopni. To będzie krótka, ale intensywna fala upałów.
Jeszcze tego samego dnia od zachodu i północy wkroczą burze, które zaczną spychać upalne powietrze i zastępować je nieco chłodniejszym. W piątek (10.08) żar utrzyma się jeszcze w ćwiartce południowo-wschodniej kraju. Jednak szybko ustąpi w trakcie burz, które mogą być gwałtowne i niszczące.
Tym razem ochłodzenie będzie niewielkie, bo zaledwie o kilka stopni, w dodatku będzie deszczowo i burzowo, a więc również parno i duszno. Nie mamy więc co liczyć na większe wytchnienie od nieznośnych temperatur, jak tylko w najbliższy poniedziałek (6.08).
Źródło: TwojaPogoda.pl