W ubiegły piątek (20.07) na Wiśle zaczęła się formować fala wezbraniowa. Jej przyczyną były nadzwyczaj intensywne opady deszczu, które przez kilka dni przechodziły nad województwem małopolskim i śląskim, a zwłaszcza nad Karpatami.
Jak pamiętamy, w ciągu tylko jednej doby w Gorcach, Tatrach i Beskidzie Śląskim potrafiło spaść nawet 200 mm deszczu. Woda opadowa zeszła do potoków, strumyków i mniejszych rzek, a później zasiliła Wisłę. W międzyczasie wezbrane rzeki zaczęły podmywać i uszkadzać domy, drogi i mosty. Kilka miejscowości zostało odciętych od świata.
W piątek (20.07) mocno spłaszczona fala przepłynęła przez Kraków, nieznacznie tylko podnosząc poziom wody, a w sobotę (21.07) przez Sandomierz. Wczoraj (22.07) w pierwszej połowie dnia dotarła do Zawichostu, a więc w rejon pogranicza trzech województw: lubelskiego, świętokrzyskiego i podkarpackiego.
Poziom wody na wodowskazie wyniósł 545 cm, a więc przekraczał stan ostrzegawczy o 65 cm. Do stanu alarmowego pozostało 75 cm. Było to pierwsze przekroczenie stanu ostrzegawczego w środkowym biegu Wisły. Nie doszło do podtopień.
Dzisiaj (23.07) wezbranie przepływa przez Puławy. Poziom wody sięga tam 420 cm i już nie wzrośnie. Do osiągnięcia stanu ostrzegawczego pozostało zaledwie 30 cm, a do stanu alarmowego 130 cm. Nie ma jednak zagrożenia powodziowego.
Jutro (24.07) fala wezbraniowa dotrze do Warszawy. Jeszcze w piątek (20.07) poziom Wisły na wysokości bulwarów wynosił zaledwie 68 cm. W sobotę (21.07) wzrósł o 20 cm. Wczoraj (22.07) rzeka wzbierała bardzo szybko, przez cały dzień poziom podniósł się z 90 do 213 cm, a więc o ponad metr.
Podczas przepływu wezbrania osiągnie maksymalnie około 320 cm, a więc będzie wyższy w porównaniu z dzisiejszym (23.07) porankiem o kolejny metr. To oznacza, że przekroczy górną granicę stanów średnich, jednak do stanu ostrzegawczego i alarmowego pozostanie jeszcze spory zapas.
Żadnego zagrożenia powodziowego nie ma, jednak warto wybrać się nad brzeg rzeki, aby porównać, jak szybko i jak bardzo podniesie się poziom wody w stosunku do tego, jaki był w ubiegły piątek (20.07). W sumie będzie to nawet 2,5 metra, a więc całkiem sporo.
Dotychczas wynurzające się z rzeki łachy, spowodowane wysokimi temperaturami i posuchą, każdego dnia zasiedlane przez ptaki, w znacznej mierze znajdą się pod wodą. Wisła zabierze też fragmenty popularnych warszawskich plaż miejskich.
Wezbranie przepływać będzie niecałe 3 dni, a więc około połowy tygodnia poziom rzeki wróci do stanu z pierwszej połowy ubiegłego tygodnia. Jeszcze przed weekendem fala wezbraniowa ujdzie ostatecznie do Zatoki Gdańskiej.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW.