Niektórym nagły powrót zimy wciąż się śni po nocach. Trudno im uwierzyć, że sielanka pogodowa, jaką mieliśmy w pierwszej połowie kwietnia, to nie jest przelotna anomalia. I nie ma się im co dziwić, bo pogoda nie raz nam już płatała figle.
Nawet po najcieplejszych okresach, które zamiast wiosny przypominały bardziej lato, zdarzało się, że znów wracała zima. Nie trzeba daleko sięgać pamięcią, bo całkiem świeży przypadek mamy zaledwie sprzed roku.
To był prawdziwy koszmar rolników, ogrodników i sadowników, bo marzec okazał się jednym z czterech najcieplejszych w okresie powojennym. Zupełnie nic nie zapowiadało, że zima wróci, a kwiecień zapisze się najzimniej od kilkunastu lat.
Jeszcze na początku kwietnia było nadzwyczaj ciepło, wręcz letnio. W całym kraju termometry pokazywały powyżej 20 stopni, a w najcieplejszej Małopolsce nawet 26 stopni w cieniu. Jednak w połowie miesiąca nadeszło ostre załamanie pogody. Z dalekiej północy zaczął płynąć przeszywający chłód.
16 kwietnia pierwsze miejscowości znalazły się pod białą pierzynką. W następnych dniach śnieg pojawiał się w kolejnych regionach kraju, zwłaszcza w centrum, na południu i południowym wschodzie. W ciągu dnia było tylko lekko powyżej zera, a nocą na minusie.
19 kwietnia, według pomiarów IMGW, w Częstochowie leżały 34 cm śniegu, a w Droniowicach, położonych między Częstochową a Lublińcem, na terenie Parku Krajobrazowego Lasy nad Górną Liswartą, nawet 43 cm.
Śnieg sypał przy temperaturze na poziomie zera, a przez to był bardzo mokry, co zwiększało jego objętość. Tak dużych ilości śniegu w połowie kwietnia nie notowano na nizinach od bardzo, ale to bardzo wielu lat.
W tym sezonie będzie powtórka?
Wiosna zjawiła się u nas błyskawicznie i równie szybko wzrasta zieleń. Obawy, że nagłe oziębienie, a nie daj Boże śnieg i przymrozki, miałyby zniszczyć uprawy, są więc po części uzasadnione. Jednak czy mają potwierdzenie w prognozach pogody?
Na szczęście nie. Ostatni przymrozek mieliśmy o poranku 7 kwietnia, a więc aż 1,5 tygodnia temu. Najbliższy spadek temperatury poniżej zera, póki co lokalny, zdarzy się na początku przyszłego tygodnia na północnym wschodzie kraju.
Nieco większe ryzyko przymrozków, głównie przygruntowych, na większym obszarze Polski, będziemy mieć dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. Jest więc to jeszcze odległy termin, a to oznacza, że prognozy mogą się jeszcze wiele razy zmienić.
Najbardziej wiarygodny prognostycznie najbliższy tydzień niekorzystnej aury dla upraw nie przyniesie. Najpierw przez kilka dni będzie ciepło i słonecznie, a później jeszcze cieplej, ale już deszczowo i burzowo.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.