Skorupa ziemska nie jest martwa. Zachodzą w niej nieustanne procesy, które sprawiają, że wciąż pozostaje ona w ruchu. Co jakiś czas możemy się o tym przekonać, bo namacalną oznaką tego procesu są trzęsienia ziemi. Niektóre z nich są na tyle potężne, że wywołują wybuchy wulkanów lub tworzą niszczycielskie fale tsunami.
Zdarzało się na tle historii, że tylko jeden wstrząs, trwający zaledwie kilkanaście sekund, potrafił pozbawić życia nawet milion ludzi. Na szczęście są to niezwykle rzadkie zjawiska. Znacznie częściej występują słabsze wstrząsy i może do nich dojść prawie wszędzie na świecie.
Jeśli dotychczas w miejscu, w którym mieszkamy, nie było wstrząsów, wcale nie możemy się czuć bezpiecznie, bo nie można wykluczyć, że ziemia zatrząść się może w przyszłości i to niedalekiej.
Przed takim właśnie niespodziewanym zdarzeniem, ostrzegają brytyjscy sejsmolodzy. Badali oni uskoki tektoniczne, które najgęściej przecinają zachodnią Anglię, Walię i Szkocję. Ich szczególną uwagę przykuły okolice Kanału Bristolskiego. Ten obszar od dawna jest uważany za najbardziej niebezpieczny pod względem trzęsień ziemi. To właśnie tam dochodzi do ruchu wewnątrz płyt tektonicznych.
Wczoraj (17.02) doszło tam do największego wstrząsu od 27 czerwca 1906 roku, czyli aż od 112 lat. Epicentrum trzęsienia o sile M4.4 znajdowało się w rejonie miasta Swansea, około 50 kilometrów od Cardiff i 90 kilometrów od Bristolu. Było to również najsilniejsze trzęsienie w całej Wielkiej Brytanii od równo 10 lat.
Choć nie spowodowało ono większych zniszczeń, to jednak trwające kilkadziesiąt sekund drżenie przeraziło ludność zamieszkującą w promieniu nawet 300 kilometrów od epicentrum. Ewakuowano Uniwersytet Swansea i wstrzymano rozgrywki miejscowych drużyn piłkarskich. Służby odebrały rekordową liczbę telefonów od zaniepokojonych mieszkańców.
Szkody mógłby spowodować wstrząs przekraczający M5.5, ale dotychczas na obszarach zamieszkanych Wielkiej Brytanii się nie zdarzył. Jednak według naukowców jego wystąpienia jest tylko kwestią czasu. Trzeba podkreślić, że w rejonie Bristolu i Cardiff w ostatnich latach odnotowano kilka wstrząsów.
Niektórych sejsmologów wzmożona aktywność sejsmiczna zafrapowała, inni ją bagatelizują. Ci bardziej zapobiegliwi zdążyli ostrzec władze regionu, że nie można wykluczyć iż serie wstrząsów mogą wskazywać na zbliżanie się znacznie potężniejszego trzęsienia, być może o sile M6.0.
To na tyle dużo, że zniszczenia nad Kanałem Bristolskim i okolicami, byłyby bardzo poważne, mogliby zginąć ludzie. Niestety, dzisiejsza nauka nie pozwala nam przewidywać trzęsień ziemi z dokładnością do roku, a co dopiero do danego dnia.
Do wstrząsu może więc dojść zarówno jutro, jak i za kilka lub kilkadziesiąt lat. Ponad pół miliona mieszkańców regionu powinno jednak mieć się na baczności i poczynić przynajmniej podstawowe kroki, aby się na wypadek takiego kataklizmu przygotować.
Podobne wstrząsy miały już tam miejsce. W 1906 roku ziemia drżała tak mocno, że od Kidwelly do Cardiff runęło wiele murów i kominów. Wstrząs miał siłę M5.2 i był jednym z najbardziej niszczycielskich w historii Wielkiej Brytanii. Jeszcze wcześniej tragiczne trzęsienia odnotowano w 1727 i 1775 roku. Za każdym razem były szkody i ofiary śmiertelne. Wczorajszy (17.02) wstrząs to ostrzeżenie.
Źródło: TwojaPogoda.pl / British Geological Survey / USGS / BBC.