Dwa pierwsze miesiące zimy zapisały się nadzwyczaj łagodnie. W grudniu wyjątkowo wysokie temperatury mieliśmy głównie we wschodniej części kraju, zaś w styczniu w regionach zachodnich i południowych.
Pierwsza połowa lutego przynosi nam odmianę. Na wschodzie kraju temperatury oscylują w okolicach normy wieloletniej, co oznacza typową dla tej pory roku zimę, zaś na zachodzie są nawet o 2 stopnie niższe od normy, co z kolei oznacza, że jest zimniej niż być powinno w lutym. Druga połowa lutego może ten trend utrzymać lub go zupełnie odwrócić.
Na polskim biegunie zimna, a więc na Suwalszczyźnie, pokrywa śnieżna utrzymuje się w przerwami od 39 dni. Dla porównania norma wieloletnia dla całego sezonu zimowego jest dwukrotnie większa. Żeby ją nadrobić śnieg musiałby leżeć przez kolejne 40 dni. Jej maksymalna grubość wyniosła dotychczas 17 cm.
W Warszawie śnieg leżał o ponad 10 dni krócej niż w Suwałkach, bo przez 28 dni grubość białego puchu osiągała lub przekraczała 1 cm. Dla porównania norma z lat 1971-2000 dla całego sezonu zimowego wynosi 55 dni. W najbardziej śnieżnym dniu biała kołderka miała 10 cm wysokości.
Zdecydowanie najkrócej śnieg w tym sezonie utrzymywał się we Wrocławiu, jednym z najcieplejszych miast w Polsce. Chociaż kilkukrotnie prószył i tworzył niewielką warstewkę, to jednak nie chciała ona osiągnąć 1 cm grubości, więc nie można było mówić o pokrywie śnieżnej w ujęciu meteorologicznym. Dzisiaj (15.02) to się zmieniło. Po nocnych opadach odnotowano po raz pierwszy w tym sezonie pokrywę o grubości 1 cm. Mimo to, tak małych ilości śniegu i tak krótkiego jego utrzymywania się nie było od wielu lat.
Jednak zimą nie tylko śniegiem żyjemy, ale też temperaturami. Bez względu na region, czy to najcieplejszy czy też najzimniejszy, wszędzie te najniższe wartości spadły do około minus 10 stopni. Nie jest to mróz duży, jak na warunki klimatyczne polskich nizin, bo zdarzało się, że temperatura spadała do minus 15 czy nawet minus 20 stopni.
Śnieżno-mroźną statystykę tej zimy może jeszcze uratować fala syberyjskich mrozów, która miałaby spłynąć nad Polskę począwszy od drugiej połowy przyszłego tygodnia. Jednak jeśli prognozy się zmienią i mrozy okażą się niewielkie, podobnie jak ilości spadłego śniegu, albo w ogóle nie nadejdą, to zima zapisze się wśród najcieplejszych na tle historii polskiej meteorologii.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.