Pogoda w ostatnim czasie nie jest sprawiedliwa. We wschodniej połowie kraju było zdecydowanie bardziej śnieżnie i mroźno niż w połowie zachodniej, gdzie śnieg dotychczas pojawiał się na krótko i w bardzo niewielkich ilościach, w dodatku popołudnia częściej były na plusie niż na minusie.
Odpowiadając na Wasze pytania, sprawdziliśmy, co nas czeka w dalszej perspektywie. Czy zima powiedziała już ostatnie słowo, a może jeszcze nie? Wahania prognoz, często nawet o 180 stopni, sprawiają, że nie łatwo jest prognozować na krócej niż kilka dni. Większe powiewy zimy niemal od początku sezonu regularnie odsuwają się w czasie, w zamian jest cieplej niż zimniej. Czy nadal tak będzie?
Z każdym dniem coraz cieplej
Władzę nad pogodą tej zimy zdecydowanie sprawuje Atlantyk. Wędrujące nad jego wodami głębokie układy niżowe częściej niż zwykle o tej porze roku przynoszą nam łagodne masy powietrza z zachodu i południa. Tak też będzie jeszcze przez jakiś czas.
Do czwartku (15.02) włącznie niewielki całodobowy mróz spodziewany jest tylko na wschodzie kraju. Od końca tygodnia nigdzie na polskich nizinach ujemnej temperatury w pełni dnia być już nie powinno. W tym czasie na wschodzie będą maksymalnie 1-3 stopnie, a na zachodzie 5 stopni, a nawet więcej. Ujemne temperatury panować będą jedynie nocami, w dodatku mróz będzie niewielki, bo przeważnie raptem 1-2 stopniowy.
Na początku przyszłego tygodnia prawdziwej zimy nadal nie będzie. Na wschodzie miejscami może się pojawiać nieduży mróz za dnia, ale nie codziennie, zaś na zachodzie termometry pokażą 7 stopni. W chwilach rozpogodzeń zrobi się naprawdę przyjemnie.
Za tydzień czekają nas zmiany?
Pod znakiem zapytania stoi to, co będzie się działo począwszy od drugiej połowy przyszłego tygodnia, czyli za około tydzień. Prognozy na tak odległy termin nie są klarowne, jednak coraz częściej wskazują na pewną anomalię, która właśnie tworzy się nad Arktyką.
To tzw. Nagłe Ocieplenie Stratosferyczne (SSW), które objawia się gwałtownym podniesieniem się średniej temperatury powietrza w niższych warstwach stratosfery. Z tego powodu w troposferze odchylenie temperatury od normy sięga nawet 10-15 stopni. Przyczyną tego zjawiska jest zmiana rozchodzenia się fal planetarnych, które skupiają się wówczas w strefie polarnej - mówi Łukasz Mielczarek, meteorolog TwojaPogoda.pl
Fenomen zwany potocznie "wirem polarnym" kilkukrotnie tej zimy dał się poważnie we znaki mieszkańcom Ameryki Północnej, przynosząc im potworne mrozy i duże ilości śniegu. Miejscami padały historyczne rekordy temperatury, a także grubości pokrywy śnieżnej.
Tym razem jednak "wir polarny" miałby sięgnąć północnej Azji oraz Europy. Fale lodowatego powietrza płynęłyby znad Syberii w naszym kierunku, zapewniając nam mroźniejsze i bardziej śnieżne niż zwykle zakończenie zimy na przełomie lutego i marca.
Podkreślamy, że nie jest to jednak jeszcze takie pewne, ponieważ do pierwszego spływu mrozów pozostał jeszcze tydzień, w dodatku te największe spadki temperatury miałyby nadejść dopiero w ostatnich dniach lutego, czyli o kresu prognozy długoterminowej, gdy jej sprawdzalność jest najniższa.
Jednak jeśli aktualna prognoza potwierdziłaby się, to w najcieplejszym momencie dnia na zachodzie Polski temperatura wynosiłaby od minus 5 do minus 2 stopni, a na wschodzie do minus 10 stopni. Noce byłyby jeszcze mroźniejsze, nawet z kilkunastoma stopniami poniżej zera, jednak tylko lokalnie tam, gdzie niebo się rozpogodzi.
Biorąc pod uwagę fakt, że najbardziej trafne są prognozy na kilka najbliższych dni, nie dalej niż na tydzień, to ochłodzenia w nich nie widać, wręcz przeciwnie, idzie ocieplenie, które spowoduje roztopienie się zalegającego od jakiegoś czasu śniegu, głównie we wschodnich i północnych regionach kraju.
Źródło: TwojaPogoda.pl