Przypomnijmy, że w nocy z wtorku na środę (16/17.01) około godziny 20:11 niebo nad regionem amerykańskich Wielkich Jezior przeciął powolny, bardzo jasny meteor. Można go było obserwować od Chicago przez Detroit aż po Cleveland.
Amerykańskie Towarzystwo Meteorowe (AMS) otrzymało ponad 350 raportów z obserwacji bolidu. Obserwatorzy twierdzili, że przez chwilę zrobiło się jasno, jak w środku dnia, w dodatku słyszalny był huk. Sejsmolodzy z kolei odnotowali trzęsienie ziemi o magnitudzie 2.
Profesjonalni łowcy meteorytów udali się w miejsce, gdzie wskazały im dane z radarów dopplerowskich oraz sejsmometrów. Wraz z naukowcami z Planetarium Longway w rejonie Hamburg Township, na zachodnim przedmieściu Detroit, z łatwością odnaleźli trzy niewielkie fragmenty meteorytu.
Czarne kamienie o średnicy zaledwie 2-3 cm leżały w śniegu. Może to wydać się dziwne, że kosmiczna skała, która weszła w ziemską atmosferę z prędkością 45 tysięcy kilometrów na godzinę, nie wydrążyła ogromnego krateru, ale po pierwsze w większości uległa spaleniu, a po drugie jej niewielkie pozostałości w wyniku silnego oporu powietrza opadły na ziemię niczym piórka.
Skała, która podczas wejścia w atmosferę miała niemal 2 metry średnicy, rozpadła się na setki kawałków. Nie uda się odnaleźć ich wszystkich, ale badaczom wystarczy niewielka próbka, aby móc dokładnie określić, jakiego typu był to meteoryt oraz skąd do nas przyleciał.
Szacuje się, że każdego dnia w ziemię uderza około 300 ton kosmicznej materii, ale tylko te największe jej fragmenty udaje się zlokalizować i przebadać. Kolekcja łowców meteorytów obfituje w najróżniejsze kosmiczne skały. W większości są one chondrytami, czyli meteorytami kamienne składającymi się głównie z oliwinu i piroksenów.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Amerykańskie Towarzystwo Meteorowe / Planetarium Longway.