FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Diody LED miały oszczędzać energię a powodują smog świetlny

Rewolucja w oświetleniu, której jesteśmy świadkami w ostatnich latach, miała nam pomóc w oszczędzaniu energii, a przez to zmniejszyć wydatki na prąd, tymczasem przyczynia się do znacznego wzrostu zanieczyszczenia świetlnego.

Fot. unsplash / Alex Knight.
Fot. unsplash / Alex Knight.

Diody LED mają nam przynieść rewolucję energetyczną, ponieważ oświetlenie może dotrzeć nawet tam, gdzie nie sięgają sieci energetyczne. Jednak zawsze jest coś za coś. Jak wynika z analizy zdjęć satelitarnych, przeprowadzonej na łamach pisma Science Advances, sztuczne oświetlenie w latach 2012-2016 zwiększało się nie tylko w dużych miastach, ale też na wsi, o około 2,2 procenta rocznie.

Najbardziej oświetlenie wzrosło w ubogich regionach, dotąd pozbawionych elektryczności, np. w Ameryce Południowej, Afryce czy południowej Azji. Diody LED są na tyle ogólnodostępne, że możemy za ich pomocą oświetlić dosłownie wszystko, co w przypadku zwykłej energii elektrycznej nie byłoby nigdy oświetlone. W ten sposób doświetlamy ulice i ścieżki rowerowe czy też upiększamy mosty i parki.

Chorujemy przez nadmiar światła

Tymczasem źródeł sztucznego światła błyskawicznie przybywa, a te niekorzystnie wpływa na nasze samopoczucie i zdrowie. Jak dowiedli naukowcy z Uniwersytetu Johna Hopkinsa, szczególnie pustoszące może być nadmierne oświetlenie w godzinach nocnych. Komórki nerwowe oczu pod wpływem jasnego światła wpływają na układ limbiczny mózgu, ośrodki sterujące nastrojem oraz zdolnością uczenia się i zapamiętywania.

Stopnie zanieczyszczenia nieba światłem. Fot. Stellarium / TwojaPogoda.pl

Ostre światło blokuje bowiem wytwarzanie serotoniny, dzięki której możemy smacznie spać. Jeśli proces syntezy serotoniny jest blokowany, wówczas cierpimy na bezsenność, tracimy apetyt, jesteśmy podenerwowani i nie mamy ochoty na seks.

Dlatego też naukowcy zalecają, aby po zapadnięciu zmroku zmniejszać natężenie światła do minimum. Badanie na myszach wykazało, że gryzonie te pozostając w sztucznym świetle przez całą noc miały podwyższony poziom hormonu stresu.

U człowieka jest podobnie, zwłaszcza, że nasi przodkowie chodzili spać wraz ze zmrokiem, a wstawali, gdy świtało. Nawet, gdy nadeszła epoka żarówek, to ich użytkowanie było znacznie mniejsze niż obecnie. Naukowcy zalecają więc stopniowe zmniejszanie ilości włączonych lamp i ich jasności z biegiem godzin od zachodu słońca aż po chwilę, gdy pójdziemy spać.

Wówczas nie tylko nasze samopoczucie poprawi się, lecz również zmniejszymy ryzyko zapadnięcia na depresję sezonową, a dodatkowo zaoszczędzimy prąd. Unikajmy też oświetlenia sztucznego na rzecz naturalnego, na przykład częściej udając się na spacery.

Miliardy ludzi nie widzi gwiazd

Oświetlenia przybywa i nic nie wskazuje na to, aby miało się to szybko zmienić. Tymczasem okazuje się, że aż 80 procent powierzchni naszego globu tonie w tzw. smogu świetlnym. 83 procent ludności świata nie może zobaczyć nocami czarnego, usianego gwiazdami nieba, w tym aż 99 procent Europejczyków i Amerykanów.

Mapa zanieczyszczenia świetlnego nocnego nieba. Fot. ESRI / USGS / NOAA.

W sumie daje to aż 4,5 miliarda ludzi, którzy przestają patrzeć w nocne niebo, bo niczego nie widzą. Do najbardziej zanieczyszczonych światłem krajów, biorąc pod uwagę ich populację, należy Singapur, a w dalszej kolejności Kuwejt, Katar i Zjednoczone Emiraty Arabskie. To świetliste punkty na mapie nocnego nieba.

Zanieczyszczenie światłem jest poważnym problemem dzisiejszego, silnie zurbanizowanego, rozświetlonego neonami świata. Ci z nas, którzy mieszkają w dużych miastach mogli nigdy nie mieć szansy zobaczyć pięknego nieba pełnego gwiazd. Teraz możemy pomóc w walce z tym zanieczyszczeniem, nie tylko po to by móc patrzeć w gwiazdy, lecz także by zadbać o ekologię.

Wszystkiemu winna jest charakterystyczna pomarańczowa łuna unosząca się nad miastami, która osłabia czerń nieba. To efekt nadmiernego używania energii elektrycznej, począwszy od lamp ulicznych po tablice reklamowe. Tworzy się wyspa świetlna, bardzo podobna do tej znanej nam z efektu cieplarnianego.

Polska w nocy. Fot. NASA / NOAA / Suomi NPP / EOSDIS / GSFC.

W największych metropoliach, gdzie ludzie od młodości po starość niemal nie ruszają się z miejsca, miliony ludzi nigdy nie widziało gwiazd. Niemożliwe jest dostrzeżenie nawet większych gwiazd. Nieco lepiej jest na przedmieściach, gdzie możemy odnaleźć na niebie jasne gwiazdy, lecz słabszych nie ujrzymy. W całkowitej głuszy, pośród lasów, niebo jest tak ciemne, że możliwe jest zobaczenie nawet fragmentu Drogi Mlecznej.

W największych miastach świata, takich jak Meksyk, Tokio, Nowy Jork, Pekin, Hongkong czy Moskwa, gwiazd na niebie nie można zobaczyć przez cały rok. W mniejszych miastach zobaczenie obiektów na niebie możliwe jest tylko przez kilka, kilkanaście dni w roku, oczywiście tylko wtedy, kiedy na niebie nie ma chmur.

W Polsce najbardziej zanieczyszczony światłem jest Górnośląski Okręg Przemysłowy z Katowicami na czele. Problem z dostrzeżeniem wszystkich gwiazd mają zwłaszcza mieszkańcy całej południowej i środkowej części naszego kraju. Najmniej zanieczyszczone światłem są dzielnice wschodnie, a zwłaszcza północny wschód.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Science Advances / Uniwersytet Johna Hopkinsa / NASA.

prognoza polsat news