FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Huraganowy halny osiąga 150 km/h, zrywa dachy i łamie drzewa

Nawet 150 kilometrów na godzinę wczoraj wieczorem osiągał wiatr halny na pogórzu i w górach, przy tym zrywając dachy i łamiąc drzewa. Niestety, to jeszcze nie koniec wichur.

Czapeczka z chmur nad Tatrami oznacza halnego. Fot. Rafał Raczyński.
Czapeczka z chmur nad Tatrami oznacza halnego. Fot. Rafał Raczyński.

Głębokie niże wędrujące znad zachodniej Europy nad południowe krańce Bałtyku sprawiają, że wiatr nie tylko nasila się, ale też wieje z południa, a to oznacza, że w Sudetach i Karpatach mamy do czynienia z fenem (halnym).

Pierwszy niż atmosferyczny przyniósł nam apogeum wichur wczoraj (10.12) wieczorem. W całym kraju porywiście wiało, przeważnie do 40-50 km/h. Nie były to jednak podmuchy niebezpieczne. Inaczej było na południu kraju. Na pogórzu wiatr był dużo silniejszy.

Pierwszą oznaką pojawienia się halnego był oczywiście charakterystyczny wał chmurowy nad szczytami. Później halny zaczął spływać w doliny przekraczając 80 km/h, dochodząc np. w Zakopanem do 95 km/h, a w Bielsku-Białej nawet do 137 km/h.

Wichura powaliła i połamała setki drzew, które upadały na zabudowania, chodniki i drogi. Strażacy całą noc usuwali je, udrażniając ruch drogowy. Zabezpieczali również uszkodzone lub zerwane dachy oraz naruszone przez wiatr konstrukcje. W sumie interweniowali już przeszło 300 razy, głównie w woj. śląskim i małopolskim. Doszło też do zerwania linii energetycznych, w wyniku czego prąd przestał płynąć do 26 tysięcy gospodarstw domowych. Jedna osoba została ranna, to kierowca, na którego samochód w Nowosielcach w woj. podkarpackim runęło drzewo.

Na Krupówkach w Zakopanem silny wiatr porywał tablice reklamowe i parasole z kawiarnianych ogródków. Mieszkańcy i turyści mieli spore problemy z chodzeniem "pod górkę". W miejscach, gdzie podczas wichur występują największe podmuchy, ciężko było ustać na nogach. Najwięcej drzew halny powalił na drodze nad Morskie Oko, w rejonie Łysej Polany i w Kuźnicach.

Jeszcze mocniej wiało wysoko w górach. O godzinie 18:00 na szczycie Kasprowego Wierchu w Tatrach dochodził do niemal 150 km/h, przy tym wzniecając zamieć śnieżną. Temperatura w tym czasie wynosiła minus 13 stopni, a więc temperatura odczuwalna spadła do minus 30 stopni. Na szczycie leżą niemal 2 metry śniegu, co o tej porze roku nie należy do częstych zjawisk.

Ratownicy TOPR-u z powodu huraganowego wiatru i odwilży zdecydowali się na podniesienie zagrożenia lawinowego z drugiego do trzeciego stopnia, a także ostrzegli przed dalszym jego zwiększaniem do nawet czwartego stopnia. To oznacza bardzo duże niebezpieczeństwo dla turystów. W taką aurę lepiej pozostać w dolinach.

Będzie kolejne uderzenie halnego

W poniedziałek (11.12) w ciągu dnia wiatr nieznacznie osłabł. Nadal jednak dochodził na pogórzu do 70 km/h, a wysoko w górach do 110 km/h. Wieczorem znów zaczął się wzmagać. Na Kasprowym Wierchu w Tatrach do godziny 18:30 jego podmuchy dochodziły do 133 km/h, w Bielsku-Białej do 126 km/h, a w Zakopanem do 85 km/h. Wichura znów łamie drzewa, zrywa dachy i pozbawia domostwa prądu. Jego ponowne nasilenie się jest związane z nadejściem kolejnego niżu atmosferycznego. W nocy z poniedziałku na wtorek (11/12.12) wiać może równie mocno, co wczoraj (10.12) wieczorem, a nawet mocniej.

Halny to nie tylko silny, ale też suchy i ciepły wiatr, który o tej porze roku potrafi wyczyniać cuda z temperaturą. Nie powinno więc nas zaskakiwać, że zrobiło się nietypowo ciepło. Dzisiaj (11.12) wieczorem termometry w Małopolsce pokazywały już 12 stopni, a na Śląsku 11 stopni. Na południu i w centrum kraju termometry w nocy z poniedziałku na wtorek (11/12.12) oraz we wtorek (12.12) mogą pokazać nawet do 15 stopni.

Halny bywa niszczycielski

Tak silnego halnego nie mieliśmy od marca. Wtedy w Zakopanem wiało do 105 km/h, a na Kasprowym Wierchu do niemal 150 km/h. Od końca lutego aż do początku marca, nieustannie przez 10 dni, halny powodował kosztowne szkody materialne, szczególnie w chronionym obszarze Spiszu i na północnych stokach Tatr Bielskich, gdzie w rejonie Jaworzyny Tatrzańskiej i Podspadów wichura powaliła ponad 10 tysięcy zdrowych drzew. Halny osiągał na Łomnicy aż 223 km/h.

Huraganowe wiatry każdego roku powodują szkody w Tatrach. Najgorzej ostatnio było w listopadzie 2004 roku. W Kotlinie Tatrzańskiej, niedaleko Szczyrbskiego Jeziora wiatr, którego prędkość sięgnęła 137 km/h, zdewastował całkowicie pas lasu na odcinku trzech kilometrów. Tatry zmieniły się nie do poznania.

Połamanych zostało około 3 milionów metrów sześciennych drzewa, co stanowi około 90 procent rocznego pozysku drewna na Słowacji. Wiatrołomy widoczne były nawet z odległości ponad 20 kilometrów. W Tatrach Wysokich wichura położyła znaczną część przeszło 70-letniego lasu. Skutki tego kataklizmu są widoczne nawet dziś z wagonika kolejki linowej na Kasprowy.

Chmurowa czapeczka nad Tatrami

Wiatr halny powstaje, gdy na wschód od Karpat znajduje się obszar wysokiego ciśnienia, a na zachód od nich, niskiego ciśnienia. Masy powietrza, w związku z ruchem obrotowym Ziemi, podążają wówczas z południa na północ. Masy powietrza docierające od strony Słowacji napotykając na przeszkodę masywu Tatr, podnoszą się na południowych zboczach i ochładzają o około 0,6 stopnia na każde 100 metrów wysokości. Zjawisku temu towarzyszy skraplanie się pary wodnej, której drobiny tworzą wał sinych chmur nad Tatrami, nazywany potocznie "czapeczką".

Po przejściu przez grań Tatr pozbawiona pary wodnej masa powietrza opada wzdłuż północnych stoków, ogrzewając się średnio o 1 stopień na każde 100 metrów spadku. Dlatego wiatr halny, im niżej wieje, tym jest cieplejszy i suchszy.

Pojawienie się halnego dla górali to najbardziej sprawdzalna prognoza pogody, ponieważ wskazuje on na zbliżanie się ochłodzenia. I rzeczywiście, począwszy od nocy z wtorku na środę (12/13.12) temperatura w górach spadnie poniżej zera i poprószy śnieg.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news