Malstrom to silny prąd morski występujący na Morzu Norweskim, który powstaje na skutek odpływów i przypływów. Mieszające się ze sobą wody powodują tworzenie się wirów, które przypominają czarne dziury we Wszechświecie lub jak kto woli, tornada widziane od góry.
Juliusz Verne się nie mylił
Ich moc jest olbrzymia, o czym przekonali się amerykańscy i szwajcarscy fizycy z placówek badawczych w Zurychu i Miami. Na zdjęciach satelitarnych zaobserwowali oni dwa wiry wodne w wodach południowej części Atlantyku i południowo-zachodniej części Oceanu Indyjskiego.
Wiry były na tyle rozległe, że mogły wciągnąć aż 1,3 miliona metrów sześciennych wody na sekundę, a wraz z nimi nawet duży statek. Naukowcy porównali je do czarnych dziur z odmętów kosmosu, ponieważ pochłaniają światło i nie pozwalają mu się z nich wydostać.
Zjawisko malstromu zostało rozpowszechnione w poprzednich stuleciach przez słynnych pisarzy Juliusza Verne'a w powieści „20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi” oraz Edgara Allana Poe w noweli „W bezdni Malstromu”.
Mogą zasysać wodę i wciągać statki
Odkrycie naukowców rzuca nowe światło na zagrożenia dla transportu morskiego, wynikające ze zjawisk, które nie do końca zostały poznane i wciąż nie są monitorowane. Wiry są częstym zjawiskiem w badanych obszarach, mogą pojawiać się nawet 2 kilometry pod powierzchnią morza, co więcej, z biegiem miesięcy potrafią się przemieszczać niczym tropikalne cyklony.
Mogą transportować wodę o różnej temperaturze i zasoleniu z jednych obszarów w inne, w ten sposób powodując reperkusje zarówno w świecie morskiej fauny i flory, jak i wpływając na lokalne zjawiska pogodowe i klimatyczne.

Czy podobne wiry występują również na obszarze tzw. Trójkąta Bermudzkiego i mogą odpowiadać za tajemnicze zniknięcia statków? Według ostatnich teorii przyczyną są fale wyjątkowe. Jednak teorie przecież mogą się zmienić. Badania trwają, być może wkrótce uda się wyjaśnić z czym mamy do czynienia i czy udział biorą w tym oceaniczne wiry.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Nature.