W Polsce mamy do czynienia z dwoma rodzajami trzęsień ziemi. Te pierwsze, które zdarzają się najczęściej, to wstrząsy pochodzenia górniczego. Mają one zwykle dwa główne epicentra. Jedno obejmuje rejon Górnośląskiego Zagłębia Węglowego, a drugi Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego.
Zagrożone są tym samym okolice Katowic, ale również Polkowic. Nie powodują one poważnych szkód, jednak zdarza się, że ziemia trzęsie się tak mocno, iż mieszkańcy wpadają w panikę. W ostatnim czasie wstrząsy są częstsze i silniejsze z powodu fedrowania na coraz większych głębokościach.
Drugi rodzaj trzęsień ziemi, zdarzający się rzadko, to wstrząsy pochodzenia naturalnego. Polska to obszar pensejsmiczny lub asejsmiczny, jednak bywają wyjątki od tej reguły i to właśnie one są najbardziej niepokojące, bo mogą się zdarzać znienacka i być opłakane w skutkach.

Naturalne trzęsienia ziemi najczęściej zdarzają się głównie na terenach górzystych, zwłaszcza Karpat, jednak nie tylko. Na tle wielu lat ziemia drżała w Wielkopolsce, na Mazowszu, Pomorzu, Mazurach i Suwalszczyźnie. Obyło się bez poważniejszych szkód.
Najsilniejsze trzęsienie ziemi w dziejach Polski
5 czerwca 1443 roku zapisał się na kartach kronik za sprawą jak dotychczas najpotężniejszego trzęsienia ziemi, jakie nawiedziło ziemie polskie. Naukowcy wciąż niewiele na jego temat wiedzą. Najwięcej faktów pochodzi z kronik Jana Długosza, który był bezpośrednim świadkiem kataklizmu.
Kronikarz zanotował, że „wieże i gmachy murowane upadały na ziemię i najtrwalsze waliły się budowy; rzeki powystępowały ze swoich łożysk i wylawszy na obie strony, ukazały dna suche, a wody wszystko zmuliły; ludzie, nagłym strachem zdjęci, od zmysłów i rozumu odchodzili, przerażeni i ogłupieni tem niesłychanie od wieków w Polsce niebywałem zjawiskiem”.

Cała Polska odczuje potężne trzęsienie ziemi w Rumunii. Budynki mogą runąć
Największe szkody wstrząs poczynił w południowej części dzisiejszej Polski. W Krakowie w nocy runęło sklepienie kościoła św. Katarzyny przy klasztorze braci pustelniczych św. Augustyna na Kazimierzu. Nie tylko w Krakowie, ale też we Wrocławiu z gruzach znalazło się wiele budowli. Mogły poginąć setki ludzi.
Epicentrum na Słowacji, nie na Dolnym Śląsku
Do dziś powielane są nieprawdziwe informacje, że epicentrum tego trzęsienia znajdowało się na Wzgórzach Trzebnickich lub Strzelińskich, na północ od Wrocławia. Jednak pewne jest, że źródło kataklizmu znajdowało się w zupełnie innym miejscu, a mianowicie w rejonie Bańskiej Szczawnicy na dzisiejszej Słowacji.
- W 1972 roku dr Pagaczewski sporządził katalog trzęsień ziemi z terenu Polski. Kiedy chciał go opublikować, cenzor z ul. Mysiej w Warszawie wykreślił informację o Bańskiej Szczawnicy. Sam wpis pozostawił, wraz z listą miejsc w Polsce, gdzie trzęsienie było odczuwalne. W taki oto sposób PRL-owska cenzura miała wkład do polskiej sejsmologii, przez wynalezienie trzęsienia ziemi na Dolnym Śląsku, którego nigdy nie było - powiedział nam sejsmolog Paweł Wiejacz.

Jego słowa potwierdzają kroniki z Węgier, które obejmowały wówczas dzisiejsze ziemie słowackie, w tym region epicentrum. To właśnie u naszego południowego sąsiada szkody poczynione przez trzęsienie ziemi były najpoważniejsze. Jak się szacuje, wstrząs o magnitudzie 6 spowodował tam zawalenie się wielu zamków i warowni.
Karpackie trzęsienia ziemi są znacznie lepiej odczuwalne w azymutach północno-zachodnim i południowo-wschodnim niż w pozostałych. Tym należy tłumaczyć że trzęsienie ziemi z Bańskiej Szczawnicy było odczuwalne na Dolnym Śląsku, a nie bliżej, choć było ono odczuwalne też w Krakowie.
W każdej chwili może dojść do powtórki
Nadal jest to obszar aktywny sejsmicznie, który uwalnia naprężenia w skałach bardzo rzadko, raz na setki lat. To właśnie jest najbardziej niepokojące, ponieważ przez tak długi okres naprężenia się kumulują i w przyszłości mogą generować kolejne wstrząsy, niewykluczone, że o podobnej sile. Jednak z powodu braku danych o tzw. okresie powrotu, nie sposób oszacować, kiedy się powtórzą.

Nadchodzi trzęsienie ziemi, jakiego świat nie widział. Podano datę
Wzgórza Trzebnickie i Strzelińskie również generowały w przeszłości silne wstrząsy, które powodowały szkody. Według dr Wiejacza analiza danych historycznych zdaje się wskazywać że graniczną wartością magnitudy, jakiej można się tam spodziewać jest M=5.0.
W takim przypadku drgania byłyby najwyżej dwukrotnie większe od tych, jakie występują na skutek największych wstrząsów generowanych przez górnictwo w Legnicko-Głogowskim Okręgu Miedziowym, także na Dolnym Śląsku. Szkody byłyby zatem większe od tych powodowanych przez zjawiska górnicze.
Źródło: TwojaPogoda.pl