13 stycznia 2025 roku i 8 sierpnia 2024 roku rejon miasta Miyazaki na południu Japonii nawiedził silny wstrząs, który zlokalizowany był w rejonie Rowu Nankai, w strefie występowania największych naprężeń w podmorskich skałach.
Dla naukowców oba trzęsienia ziemi stanowiły swoisty alarm przed zbliżającym się potężnym wstrząsem w pasie od Miyazaki przez Osakę po Tokio, gdzie przebiega kluczowy rów tektoniczny. W sierpniu ubiegłego roku przez dwa tygodnie Japończycy obawiali się zasnąć sądząc, że się już nie obudzą.
Premier Japonii po ostrzeżeniach sejsmologów zdecydował się odwołać wszelkie podróże zagraniczne, by całkowicie skupić się na przygotowaniach do nadchodzącego kataklizmu. Po kilku dniach ziemia zatrzęsła się w rejonie Tokio, ale na szczęście wstrząs nie okazał się groźny. Ryzyko minęło, ale tylko na chwilę.
Ryzyko wzrosło do 82 procent
Naukowcy z Komitetu Badań nad Trzęsieniami Ziemi podnieśli ryzyko wystąpienia katastrofalnego trzęsienia ziemi w strefie Rowu Nankai do 82 procent w perspektywie następnych 30 lat. To oznacza, że do kataklizmu może dojść jutro, za miesiąc, za kilka lat, ale nie później niż w 2055 roku.
Badania geologiczne wskazują, że w ciągu ostatnich 1400 lat mega trzęsienia ziemi w Rowie Nankai występowały regularnie co 100-200 lat. Ostatnie miało miejsce w 1946 roku. Ryzyko rośnie z każdym rokiem o około jeden procent.
Projekcje wskazują, że trzęsienie może osiągnąć magnitudę 9. Katastrofalne będą same skutki trzęsienia, ale jeszcze dotkliwsze może się okazać tsunami wysokie nawet na 30 metrów. Zginą setki tysięcy ludzi, ponad pół miliona pozostanie bez dachu nad głową, a blisko 10 milionów będzie musiało zostać wysiedlonych.
Będzie powtórka z 1707 roku?
Naukowcy obawiają się, że nadchodzące megatrzęsienie może być powtórką z 1707 roku. Wtedy wszystkie segmenty Uskoku Nankai pękły jednocześnie. Wyzwoliły tsunami, które spowodowało śmierć do 21 tysięcy osób.
Rosyjski superwulkan budzi się ze snu i może poważnie zagrozić Polsce
Zniszczonych zostało 29 tysięcy domów, miało też miejsce co najmniej jedno duże osuwisko w Ohya w Shizuoka. Było to jedno z trzech największych osuwisk w historii Japonii, które pochłonęło obszar o powierzchni 1,8 kilometra kwadratowego pod warstwą gruzu o szacunkowej objętości 120 milionów metrów sześciennych.
Doprowadziły też do ostatniej odnotowanej erupcji Fudżi. Zaledwie 49 dni po wstrząsie wulkan wyrzucił z siebie popioły, które opadając na pola uprawne doprowadziły do upadku rolnictwa, w wyniku czego wielu mieszkańców zmarło z głodu.
Tokio trzeba będzie budować od nowa
Przede wszystkim należy podkreślić, że obszar metropolitalny jest najgęściej zaludnionym na naszej planecie. Tokio wraz z miastami satelickimi zamieszkuje niemal 40 milionów ludzi, czyli tyle, ile mieszka w całej Polsce. Aż trudno sobie wyobrazić tak dużą liczbę ludzi stłoczonych w jednym miejscu.
Olbrzymie szczeliny w ziemi, fontanny błota i serie wstrząsów. Wybuchła panika
Już zaledwie kilkucentymetrowa warstwa opadających popiołów całkowicie wstrzymałaby kursowanie superszybkich pociągów, zupełnie dezorganizując transport. Gałęzie drzew łamałyby się, a linie energetyczne ulegałyby zrywaniu pod ciężarem pyłu, odcinając od prądu miliony odbiorców.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NHK.