Między najgorętszym i najmroźniejszym miejscem na świecie, gdzie powitano 2025 rok temperatura różniła się aż o 90 stopni. Jednak nie tylko upały i mrozy utrudniały świętowanie, bo paraliżujące okazały się też burze, ulewy, śnieżyce i wichury.
Najmroźniejsze powitanie 2025 roku
Zdecydowanie najmroźniej w 2025 rok wkroczyli mieszkańcy Rosji, a dokładniej Jakucji we wschodniej części Syberii. We wsi Ojmiakon w pierwszych minutach Nowego Roku odnotowano aż minus 55 stopni.
Rosja była tym samym najbardziej lodowatym miejscem na świecie, dużo zimniejszym niż Antarktyda, gdzie panuje teraz krótkie lato, a temperatury są o ponad 10 stopni wyższe niż w Rosji. Dla porównania na obszarze Dome Argus, najwyższej kopule lodowej w lądolodzie antarktydzkim, temperatura spadła do minus 42 stopni.
Ciężko wyobrazić sobie tak niską temperaturę, jaka panuje obecnie na Syberii, a jeszcze trudniej to, jak przy takim mrozie podziwia się fajerwerki. Jednak na Syberii to nic nadzwyczajnego, zdarza się, że jest jeszcze zimniej, bo przełom grudnia i stycznia nierzadko przynosi ponad 60-stopniowy mróz.
W ubogich i skostniałych regionach Syberii nikt jednak nie świętuje nadejścia 2025 roku w takim stylu, jak na przykład w Sydney czy Rio de Janeiro. W dodatku mieszkańcy posługują się tam kalendarzem juliańskim, więc poza większymi ośrodkami miejskimi Nowy Rok powitany zostanie dopiero w nocy z 13 na 14 stycznia.
Najgorętsze powitanie 2025 roku
Zupełnie inne klimaty podczas powitania 2025 roku panowały w zachodniej Australii, gdzie jest teraz astronomiczne lato. Temperatury w Krainie Kangurów są typowe dla obszarów półpustynnych. W najcieplejszych miejscowościach interioru, mimo tego, że zegary wybiły północ, termometry wskazywały 35 stopni. Tak było m.in. w miejscowości Leinster.
Za dnia było jeszcze gorącej, nawet 43 stopnie w cieniu. Mieszkańcy są w stanie przetrwać piekielny żar tylko dlatego, że wilgotność powietrza jest skrajnie niska. Gdyby było wilgotno, panowałyby warunki rodem z tropikalnej dżungli.
Najbardziej deszczową aurą Nowy Rok powitali mieszkańcy krajów południowej Afryki oraz północnych regionów Ameryki Południowej, gdzie panuje pora mokra. Nawet w środku nocy przechodzą potężne burze, nieporównywalne intensywnością do tych znanych z naszego kraju.
Największa burza w momencie wybicia północy panowała między wybrzeżami Australii i Indonezji. Formuje się tam cyklon tropikalny imieniem Sean, który oddala się ku niezamieszkanym obszarom oceanu. Z kolei największymi śnieżycami Nowy Rok powitano w południowej Skandynawii.
Skrajności pogody w Polsce
W Nowy Rok weszliśmy przeważnie bezchmurnym niebem, jedynie nad północnymi województwami chmurzyło się, a na wybrzeżu kropiło. Na południu, wschodzie i w centrum panował nieduży mróz, poza tym było powyżej zera, ale tylko nieznacznie. Biegunem ciepła okazało się Podbeskidzie, gdzie wiatr halny podniósł temperaturę aż do 6 stopni.
Co ciekawe, nadal utrzymywała się inwersja termiczna, za sprawą której na górskich szczytach było na plusie, a w dolinach i kotlinach na minusie. Wszędzie wiało, najsłabiej na południu, a najmocniej na północy, zwłaszcza nad morzem, chwilami nawet do 70 km/h.
Źródło: TwojaPogoda.pl