Wyjątkowo intensywne opady śniegu nawiedziły Bałkany powodując chaos w ruchu drogowym, kolejowym i lotniczym. Pod ciężarem mokrego śniegu doszło do zawalenia się wielu dachów, a łamiące się gałęzie spadają na linie energetyczne i je zrywają.
Prąd przestał płynąć do setek tysięcy odbiorców, którym wysiadło też ogrzewanie. Najtrudniejsza sytuacja panuje w Bośni i Hercegowinie, Serbii oraz w Bułgarii i Rumunii, gdzie wiele dróg jest nieprzejezdnych z powodu nawet 2-metrowych zasp śnieżnych.
Snow and wind - whiteout today on the territory of town Drvar in 🇧🇦 .
— Milos Milic (@skomimaster) December 24, 2024
Closed roads and inaccessible areas in parts of 🇧🇦, due to heavy snow and blizzard on the last 48h.
Video: Miodrag Carić via BHMETEO - https://t.co/v1q6I3vlBA pic.twitter.com/wFlH7J9YNx
Nie można dojechać do wielu miejscowości, w tym miasta Drvar, gdzie odciętych od świata jest blisko 4 tysiące mieszkańców. Służby cywilne robią co mogą, aby dostarczyć wodę pitną, żywność i inne środki pierwszej potrzeby.
Meteorolog zaginął w zawiei śnieżnej
Ratownicy górscy po trzech dniach poszukiwań odnaleźli zwłoki 46-letniego meteorologa Mirzy Tucakovića, pracownika Federalnego Instytutu Hydrometeorologicznego, który w wigilijny poranek wyszedł do pracy do obserwatorium meteorologicznego na szczyt góry Bjelašnica w Alpach Dynarskich.
Obserwator meteorologiczny, którego miał tego dnia zmienić, o zaginięciu powiadomił służby. Szalała intensywna zawieja śnieżna, która przy temperaturze minus 12 stopni, ograniczała widoczność niemal do zera. Porywy wiatru osiągały średnią prędkość aż 65 km/h.
Wszystko wskazuje na to, że meteorolog stracił orientację w terenie, wpadł w szczelinę lodową i zamarzł. Przy temperaturze odczuwalnej rzędu minus 25 stopni wychłodzenie następowało błyskawicznie.
Bjelašnica, zarówno pod względem swojej nazwy, jak i położenia, jest bałkańskim odpowiednikiem Śnieżki. W 1878 roku uruchomiono tam pierwszą na półwyspie stację meteorologiczną, którą w 1894 roku zastąpiono całorocznym obserwatorium. Do dziś pozostaje kluczowym punktem obserwacji pogody dla całej południowo-wschodniej Europy.
W Polsce doszło do identycznej tragedii
4 marca 1962 roku zapisał się tragicznie na kartach historii polskiej meteorologii. W drodze z Kuźnic do obserwatorium meteorologicznego IMGW-PIB na szczycie Kasprowego Wierchu zaginęła 33-letnia obserwatorka meteorologiczna Jadwiga Brydówna.
Panowała wtedy skrajna pogoda, ponieważ gęsta mgła połączona z silną zawieją śnieżną całkowicie ograniczała widoczność, było też bardzo zimno. Taterniczka i instruktorka narciarska opuściła schronisko Murowaniec na Hali Gąsienicowej przed zmrokiem i kierowała się żółtym szlakiem na Kasprowy.
Wszystko wskazuje na to, że zamiast wyjść na Suchą Przełęcz, w zawiei pobłądziła i poszła bezpośrednio na grań Beskidu, gdzie zmarła z wyczerpania i wychłodzenia. Apoloniusz Rajwa, którego tego dnia miała zmienić, na drugi dzień znalazł jej skostniałe zwłoki na głazach, 15 minut drogi od budynku obserwatorium.
Dzisiaj obserwatorzy są wyposażeni w telefony komórkowe, ciepłą i chroniącą przed wiatrem odzież oraz nowoczesny sprzęt narciarski. Mimo to zdarzają się pobłądzenia, ale na szczęście żadne już nie skończyło się tak fatalnie.
Jest szokujące nagranie ze Śnieżki. Turyści zginęli spadając w przepaść. „Rzucił się na ratunek”
Źródło: TwojaPogoda.pl