Miejscowi mówią o nim „Góra Dymu“, bo za każdym razem, gdy budzi się z drzemki, buchają kłęby trujących wulkanicznych gazów. Odosobniony bazaltowy wulkan tarczowy Erta Ale znów daje o sobie znać i ostrzega mieszkańców północnej Etiopii w Afryce.
Najbardziej aktywny wulkan tego kraju znajduje się na obszarze Kotliny Danakilskiej, która uważana jest za najgorętsze miejsce na naszej planecie, ale też za kolebkę życia, bo właśnie tam znaleziono dotąd najstarsze ludzkie kości sprzed prawie 3 milionów lat.
Niewyobrażalny dla nas upał
Średnia roczna temperatura powietrza na obszarze depresji wynosi trudne do wyobrażenia 35 stopni. Dla porównania w Polsce jest to zaledwie 8-9 stopni. Jak to możliwe? To efekt położenia na surowej, spalonej słońcem i wyschniętej na wiór pustyni.
🌋 Nueva erupción del volcán Erta Ale forma impresionantes ríos de lava. Este volcán en escudo está localizado en el Cuerno de África, en la región de la depresión de Afar, en el noreste de Etiopía. Imágenes captadas el 16 de diciembre por el guía turístico Dawit Arega. #volcano pic.twitter.com/bLNpkfX6eE
— Centinela35 (@Centinela_35) December 19, 2024
Choć stacja meteo w mieście Dallol nigdy nie odnotowała absolutnego rekordu temperatury, jak to miało miejsce w kalifornijskiej Dolinie Śmierci, to jednak miejsce to jest uznawane za najcieplejsze z powodu długotrwałego utrzymywania się skrajnie wysokich temperatur.
W przeciwieństwie do Doliny Śmierci, upał panuje w każdym miesiącu w roku, nigdy nie było tam mniej niż 21 stopni, a maksymalnie notowano aż 49 stopni. To wprost nie do wyobrażenia, że można przeżyć w pełnym słońcu przy tak wysokiej temperaturze.
Dla większości z nas trud stanowi temperatura przekraczająca 30 stopni, zwłaszcza, gdy nasza praca zmusza nas do przebywania dłużej w słońcu, albo też po pracy wracamy do domu, w przepełnionym autobusie, w którym nie dają się otworzyć nawet małe lufciki.
Dziesiątki groźnych wulkanów
Etiopię większość z nas kojarzy ze ściskających serce relacji telewizyjnych z lat 80. i 90., kiedy to klęska głodu dotknęła tam miliony ludzi i stała się przyczyną śmierci wielu z nich. Obrazy matek trzymających wychudłe, głodne i spragnione wody dzieci, po ustach których chodzą muchy, pozostaną w naszej pamięci na zawsze. Tak jednak było kilkadziesiąt lat temu.
Dzisiaj zagrożenie dla miejscowej ludności nie stanowią już susza czy głód, lecz erupcje wulkaniczne. Jak ostrzega Bank Światowy spośród wszystkich 65 tamtejszych wulkanów aż 49 stanowi skrajnie duże niebezpieczeństwo dla ludzi. Aż połowa 100-milionowego społeczeństwa Etiopii mieszka zaledwie w promieniu do 100 kilometrów od wulkanicznych kraterów.
Tymczasem o etiopskich wulkanach nie wiemy prawie nic, bo do tej pory nie prowadzono tam zakrojonych na szeroką skalę badań naukowych. To się ma jednak zmienić, bo wystartował 5-letni projekt badawczy, którego celem jest poznanie procesów zachodzących wzdłuż Wielkich Rowów Afrykańskich.
To one decydują o tym, co dzieje się z wulkanami, których erupcje mogą paraliżować życie nie tylko Etiopczyków, lecz całej wschodniej części Afryki. Wzdłuż rowów, częściowo wypełnionych największymi afrykańskimi jeziorami, rozciąga się pasmo aktywnych wulkanów. Niektóre z nich nie dawały o sobie znać od setek lat, przez co uśpiły uwagę miejscowej ludności.
Poważne ostrzeżenie pojawiło się w 2008 roku, gdy podczas erupcji Erta Ale lawa pokryła rekordowy obszar o powierzchni aż 300 kilometrów kwadratowych. Z kolei w czerwcu 2011 roku, ze snu trwającego aż 150 lat, zbudził się wulkan Dubbi. Na uwagę zasługuje też jezioro Shala, które stanowi 28-kilometrowej średnicy kalderę superwulkanu, który odpowiedzialny jest za największą erupcję w całej wschodniej Afryce.
Jeśli przez całe życie myślałeś, że Sahara to największa pustynia na świecie, to bardzo się myliłeś
Źródło: TwojaPogoda.pl / Smithsonian.