Takie właśnie zjawisko miało miejsce na początku stycznia 2024 roku. Wówczas temperatury znacznie spadły, przynosząc mroźną, prawdziwie zimową aurę. Odczuwano to zarówno w Europie, Azji, jak i Ameryce Północnej. Obecnie mamy grudzień, a wir polarny formuje się w okresie jesienno-zimowym. Dlatego synoptycy z dużą uwagą obserwują procesy zachodzące w stratosferze, na wysokości około 10-50 kilometrów.
Co to jest wir polarny i dlaczego jego osłabienie jest groźne?
Wir polarny to potężny układ niżowy, wokół którego krąży zimne powietrze. Można powiedzieć, że jest to system wiatrów wiejących nad biegunem północnym na wysokości stratosfery. Wir działa jak tarcza, która utrzymuje zimne masy powietrza w obszarach arktycznych, zapobiegając ich przemieszczaniu się na niższe szerokości geograficzne. Kiedy wir polarny jest silny i stabilny, warunki pogodowe na półkuli północnej są bardziej przewidywalne.
Jednak na skutek globalnego ocieplenia i zmian atmosferycznych wir polarny staje się mniej stabilny. To sprawia, że zimne masy powietrza, które normalnie pozostają zamknięte w rejonie Arktyki, zaczynają „uciekać” na południe. Wir traci swój regularny, okrągły kształt i rozciąga się. Prowadzi to do wyjątkowo silnych mrozów na obszarach, które zwykle nie są na nie przygotowane.
Za osłabienie wiru polarnego odpowiada także meandrujący prąd strumieniowy. Są to wiatry wiejące na wysokości około 10 kilometrów nad powierzchnią Ziemi, które przekazują energię do wiru polarnego. Im wyższa jest ich temperatura, tym większa destabilizacja wiru polarnego.
Ekstremalne epizody mrozów zimą jako nowa norma?
Osłabienie wiru polarnego już teraz prowadzi do ekstremalnych zjawisk pogodowych. W ostatnich latach wielokrotnie notowano dni, w których temperatura spadała poniżej minus 20 stopni.
Pogoda na styczeń i luty, od której włosy stają dęba. Czegoś takiego jeszcze nie było
W 2018 roku to zjawisko nazwano „Bestią ze Wschodu”. Wówczas napłynęły intensywne mrozy i śnieżyce, które sparaliżowały Europę, od Wielkiej Brytanii po Bałkany. Z kolei w 2021 roku arktyczne zimno dotarło do południowych stanów USA, powodując poważne awarie energetyczne i wielomiliardowe straty. W Teksasie temperatura spadła do minus 19 stopni. Było to wydarzenie bez precedensu na tle ostatnich 72 lat.
Naukowcy ostrzegają, że takie zjawiska mogą stać się normą. Ocieplenie Arktyki powoduje większe kontrasty termiczne między biegunem a niższymi szerokościami geograficznymi, co osłabia wir polarny i sprzyja przenikaniu zimnych mas powietrza na południe.
Źródło: TwojaPogoda.pl / earth.nullschool.net