FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Seria potężnych trzęsień ziemi w Kalifornii. Mieszkańcy obawiają się najgorszego

W czwartek wieczorem czasu polskiego północną Kalifornię nawiedziła seria silnych trzęsień ziemi, Ostrzeżenie przed tsunami wydano dla ponad 5 milionów mieszkańców wybrzeża, m.in. w rejonie San Francisco. Pojawiły się obawy, że to zaledwie zapowiedź zbliżającego się katastrofalnego wstrząsu.

Trzęsienia ziemi w Kalifornii. Fot. Pixabay.
Trzęsienia ziemi w Kalifornii. Fot. Pixabay.

Naukowcy ostrzegają mieszkańców Kalifornii przed zbliżającym się katastrofalnym trzęsieniem ziemi, które może zrównać z ziemią gęstą zabudowę San Francisco i Los Angeles, stwarzając zagrożenie dla zdrowia i życia milionów ludzi.

Seria trzęsień ziemi i ryzyko tsunami

Nic więc dziwnego, że seria wstrząsów, do której doszło w czwartek (5.12) wieczorem czasu polskiego (przed południem czasu lokalnego) wywołała panikę. Trzęsły się budynki, falowały podłogi, kołysały lampy, drżały szyby w oknach.

Zaraz po trzęsieniach wydane zostało ostrzeżenie przed tsunami dla ponad 5 milionów mieszkańców znacznej części zachodniego wybrzeża USA, od miasta Douglas w stanie Oregon do Santa Cruz w Kalifornii, w tym dla całej Zatoki San Francisco.

Nakazano ewakuację mieszkańców z zagrożonych obszarów. Jak relacjonują miejscowe media, tysiące mieszkańców wsiadło do samochodów i zaczęło uciekać, powodując olbrzymie korki na nadmorskich arteriach komunikacyjnych.

Pierwszy i zarazem najsilniejszy wstrząs miał miejsce o godzinie 19:44 czasu polskiego (10:44 czasu lokalnego). Trzęsienie M7.0 miało swoje epicentrum w rejonie Przylądka Mendocino w północno-zachodniej części Kalifornii, a ognisko znajdowało się pod dnem Pacyfiku.

Zaledwie 3 minuty później ziemia zatrzęsła się znacznie dalej na południowy wschód, w rejonie San Francisco. Tym razem trzęsienie miało siłę M5.8. Drżenie odczuwało kilkanaście milionów mieszkańców. Wciąż dochodzi do wstrząsów wtórnych.

Bardzo groźny Uskok Św. Andrzeja

Epicentra wstrząsów zlokalizowane były wzdłuż słynnego Uskoku Św. Andrzeja, który bardzo niepokoi naukowców, ponieważ jest źródłem najpotężniejszych i najbardziej niszczycielskich trzęsień ziemi w historii Kalifornii.

Rozciąga się on na długości około 1300 kilometrów przez Kalifornię, wyznaczając granicę między płytami tektonicznymi Pacyfiku i Ameryki Północnej. Jego głównym elementem są okolice miasteczka Parkfield.

Wizja skutków trzęsienia ziemi w Kalifornii w filmie "San Andreas". Fot. Warner Bros. Pictures.

Naukowcy dowiedli, że uśpienie tego fragmentu uskoku Św. Andrzeja znajduje się już w fazie końcowej. Badacze ustalili to mierząc tłumienie fal sejsmicznych, ponieważ fale dźwiękowe tracą energię podczas przemieszczania się przez skorupę ziemską.

Luca Malagnini, główny autor badań, tłumaczy na łamach pisma Frontiers in Earth Science, że tłumienie jest związane z przepuszczalnością skał. W okresie naprężeń poprzedzających trzęsienie ziemi pęknięcia w napiętej skale wokół uskoku otwierają się i zamykają.

Nowe badanie wykazało, że przed trzęsieniem ziemi w Parkfield w 2004 roku tłumienie fal o niskiej częstotliwości wzrosło w ciągu 6 tygodni poprzedzających trzęsienie, z kolei tłumienie fal o wysokiej częstotliwości w tym czasie spadło.

Podobny proces jest obserwowany w ostatnim czasie, ale nie pozwala to stwierdzić, w którym dokładnie miejscu zlokalizowane będzie epicentrum trzęsienia ziemi. Pewne jest natomiast, że wstrząs będzie miał siłę powyżej M6.0.

Wśród największych miast, które mogą zostać dotknięte żywiołem, znajdą się Los Angeles i San Francisco. Już to może świadczyć o tym, że skala kataklizmu może być kolosalna. Nie trudno sobie wyobrazić reperkusje nie tylko w skali USA, ale także całego świata.

Będzie wielki exodus ludności

Wynika z tego, że w trzęsieniu legnie w gruzach bardzo wiele budynków i konieczna będzie masowa akcja ratownicza. Gdzie podzieje się tysiące ludzi, którzy stracą dach nad głową? Centra ewakuacyjne z pewnością będą przepełnione.

Dlatego też opracowywane są plany utworzenia centr humanitarnych na terenach pustynnych, a także w sąsiednich stanach. Mieszkańcy Arizony są już po specjalnym szkoleniu. Służby publiczne ćwiczyły przyjmowanie uchodźców z pogrążonej w chaosie Kalifornii.

Muszą one udzielić pomocy w postaci bezpiecznego schronienia oraz zapewnić żywność, wodę pitną i opiekę medyczną uchodźcom, których liczba może sięgać nawet pół miliona. To logistyczny koszmar, z którym trudno będzie sobie poradzić.

Większość symulacji tego, co stanie się podczas wstrząsu ziemi, opiera się na faktycznych szkodach poczynionych przez poprzednie trzęsienia. Jedno z najpotężniejszych nawiedziło San Francisco w 1906 roku. Wtedy w gruzowiska zamieniło się aż 80 procent miasta, a zginęło 6 tysięcy mieszkańców.

Uskok Św. Andrzeja może się uaktywnić w każdej chwili. Fot. Pixabay.

Kataklizm ten statystycznie prezentuje się przerażająco, a nie można zapominać, że przez ponad 100 lat liczba mieszkańców San Francisco wzrosła prawie trzykrotnie. Z kolei cały obszar metropolitalny zamieszkuje już prawie 9 milionów ludzi, co daje mu 5. miejsce w USA.

Kalifornia z całą pewnością dużo straci w wyniku kataklizmu. Jest obecnie najbogatszym stanem w USA, a jeśli porównać jej produkt stanowy brutto do produktów krajowych brutto, to znalazłaby się zaraz za pięcioma najbogatszymi krajami. Po kataklizmie może się to zmienić.

Największe metropolie w gruzach

Eksperci z zakresu budownictwa są zdania, że w samym Los Angeles wstrząs jest w stanie zniszczyć ponad tysiąc budynków wzniesionych z płyty betonowej, a także setki innych, które powstały w czasie, gdy prawo budowlane było znacznie mniej restrykcyjne wobec skutków trzęsień ziemi, a dotychczas nie zostały one zmodernizowane.

Wizja skutków trzęsienia ziemi w Kalifornii w filmie "San Andreas". Fot. Warner Bros. Pictures.

Nawet najmniej niepokojące scenariusze wskazują, że runie co najmniej 50 budynków wielopiętrowych, w gruzach których może zginąć od kilkuset do kilku tysięcy ludzi, a drugie tyle odnieść poważne obrażenia.

Przynajmniej od półwiecza władze miasta próbowały naciskać na właścicieli najbardziej zagrożonych budynków, aby odpowiednio je zabezpieczyli, ponieważ obecna technologia pozwala na takie działania prewencyjne. Jednak w większości przypadków próby wywierania presji skończyły się bez rezultatu.

Niewiele pomogło nawet wytypowanie konkretnych budynków do modernizacji. Spośród 68 budynków znajdujących się na liście tych najbardziej niebezpiecznych, udało się wzmocnić zaledwie 7, a to stanowczo zbyt mało, aby można było mówić o wzmocnieniu bezpieczeństwa.

Co ciekawe, najwięcej takich budynków znajduje się w dzielnicy Hollywood, w tym przy najbardziej reprezentacyjnych ulicach Hollywood Boulevard i Vine Street. Do pilnej modernizacji jest przeszło 30 procent budynków sprzed lat 80. ubiegłego wieku.

Źródło: TwojaPogoda.pl / USGS / Frontiers in Earth Science.

prognoza polsat news