Szacuje się, że w każdy samolot przynajmniej raz w ciągu roku uderza piorun. Jednak niezwykle rzadko dochodzi z tego powodu do katastrof. Na szczęście w Polsce nigdy do tego nie doszło. Jednak piloci wolą dmuchać na zimne i często po takim zdarzeniu lądują awaryjnie.
Tak właśnie było w kwietniu bieżącego roku. Samolot leciał z Warszawy do Szczecina, jednak blisko 100 pasażerów i członków załogi nie wylądowało w miejscu docelowym mimo, że do płyty lotniska pozostało zaledwie kilkanaście kilometrów.
My friend Jason Hamm captured this incredible photo of a plane at Clinton National in Little Rock being hit by lightning! He says the plane was fine, it taxied to the gate normally after an extended wait on the taxiway due to the storm. #ARWx #ARStormTeam pic.twitter.com/a1F80JHGak
— Laura Monteverdi (@LauraMonteverdi) June 26, 2023
Pilot podjął trudną, ale właściwą decyzję o powrocie na lotnisko w Warszawie, gdzie maszyna została skierowana do drobiazgowego przeglądu. Żadnej osobie znajdującej się na pokładzie nic się nie stało.
Podobnie było też w lutym 2019 roku. Tym razem celem pioruna stał się samolot linii Wizzair, który z lotniska Gdańsk-Rębiechowo wystartował do Stavanger w Norwegii. Pilot wrócił na lotnisko w Gdańsku, a maszyna została oddana na serwisowanie.
Pasażerowie samolotów są bezpieczni
Samolot to swoista klatka Faraday'a, po której zewnętrznej części, a więc poszyciu, energia spływa i się rozładowuje, nie wnikając do wnętrza maszyny. Pasażerowie mogli jedynie usłyszeć krótki huk, podobny do wystrzału z pistoletu.
Jednak olbrzymia energia w postaci pioruna mogła spowodować uszkodzenia niezwykle czułej elektroniki, dlatego piloci wolą dmuchać na zimne i wrócić na macierzyste lotnisko, aby upewnić się, czy wszystko jest w należytym porządku.
Źródło: TwojaPogoda.pl