W sobotę (23.11) pogoda jeszcze w wersji zimowej. W wielu regionach musimy się liczyć z przelotnymi, słabnącymi opadami śniegu i deszczu ze śniegiem, które ustępować będą miejsca coraz większym przejaśnieniom i rozpogodzeniom, nawet do bezchmurnego nieba.
Temperatura jeszcze nieprzyjemna, bo od 1 stopnia na wschodzie i południu do 4 stopni na północnym zachodzie. Wzmagający się wiatr z zachodu, który w północnej połowie kraju powieje porywiście, będzie zapowiedzią nadchodzących zmian.
W niedzielę (24.11) niebo całkowicie zasnuje się niskimi chmurami, które zaczną przynosić śnieg, który wraz z rosnącą temperaturą zmieni się w deszcz ze śniegiem, a na zachodzie w sam deszcz.
Na termometrach w najcieplejszym momencie dnia termometry pokażą od 1 stopnia we wschodnich województwach przez 3 stopnie w głębi kraju do nawet 8 stopni na zachodzie. Wiatr szczególnie dokuczać będzie na południu, gdzie pojawi się porywisty halny.
Apogeum tych zmian nastąpi w poniedziałek (25.11), kiedy słońce wyłoni się zza chmur, a opady ustaną. Będziemy mogli poczuć w powietrzu powrót późnego babiego lata.
Temperatura wystrzeli za sprawą silnego południowego wiatru. Na wschodzie odnotujemy 4-5 stopni, na większym obszarze 9-12 stopni, a na zachodzie nawet do 15 stopni.
Źródło: TwojaPogoda.pl