Islandia to obecnie beczka prochu. W tym samym czasie, gdy w centrum wyspy ze snu budzi się wulkan Grímsvötn wywołując powodzie lodowcowe i grożąc opadami popiołów, w południowo-zachodniej części kraju po kilku tygodniach przerwy uaktywnił się wulkan Fagradalsfjall.
W środku nocy ewakuowano mieszkańców Grindaviku, którzy ponownie wrócili do swych domów, licząc na to, że wulkan uspokoi się na dłużej. Ale nic z tego, po całej serii trzęsień lawa znów zaczęła tryskać ze szczelin w ziemi, tym razem jeszcze bliżej miasteczka.
Gdy mieszkańcy opuścili swoje domy, doszło do najgorszego. Magma dotarła tunelem pod Grindavik i zaczęła wypływać pochłaniając ulice i zabudowania. Na nagraniach ze śmigłowca widoczne są pożary wywołane przez stopioną skałę wulkaniczną rozgrzaną do tysiąca stopni.
Today is a day that will be remembered by Icelanders for decades to come. Lava flow continues to invade the town of Grindavík this evening, destroying everything in its path.
— Nahel Belgherze (@WxNB_) January 14, 2024
Credit: Árna Sæberg pic.twitter.com/oF8lEmmhYx
Grindavik zamieszkują m.in. Polacy, którzy stanowią największą mniejszość na Islandii. Pracują na niedalekim lotnisku międzynarodowym, w hotelarstwie i przetwórstwie rybnym. Ich domy i dorobek całego życia znikają w oczach.
Naukowcy są zdania, że dalsze wstrząsy ziemi powodują powstawanie kolejnych szczelin, z których wypływa lawa i proces ten może trwać dni, a może nawet tygodnie. Nikt tak naprawdę nie wie, jak długo potrwa erupcja.
Pod największym lodowcem Europy budzi się groźny wulkan, który może zasypać nas popiołami
Niektórzy badacze są zdania, że działalność wulkaniczna na Półwyspie Reykjanes, która powróciła po setkach lat, dopiero się rozpoczyna i może trwać nawet kolejne pokolenie. Grindavik z tego powodu może zniknąć z powierzchni ziemi.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMO.