Lodu na polskim wybrzeżu nie widziano od lutego 2021 roku, kiedy dzięki północnemu wiatrowi, niskiej temperaturze powietrza i wody oraz korzystnym prądom morskim Bałtyk w polskiej strefie brzegowej zamarzł na taką skalę po raz pierwszy od 10 lat.
Prawdziwe tłumy przyszły wtedy na plażę w Międzyzdrojach zobaczyć ten fenomen. Spacerowicze zachwycali się zamarzniętym morzem aż po horyzont. Niektórzy ryzykowali wchodząc na niestabilny, cienki lód, pod molo, robiąc sobie zdjęcia.
W tym sezonie lód jeszcze nie było, ale panujące całodobowe mrozy, które szybko nie odpuszczą, mogą sprawić, że zjawiska lodowe zaczną się pojawiać, chociaż na mniejszą skalę niż przed 3 laty.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda na północnych i północno-wschodnich krańcach naszego morza. Wody zatoki Botnickiej i Fińskiej są już skute lodem o grubości od 20 do 50 centymetrów, a miejscami u wybrzeży pogranicza Szwecji i Finlandii nawet 50-100 centymetrów.
Pierwszy lód pojawił się także nieco dalej na południe, u wybrzeży Estonii. Zamarzać zaczyna Zatoka Ryska, póki co w swojej północnej części. Pochód lodu na południe będzie trwać w kolejnych tygodniach, bo mrozy nie odpuszczą.
Gdy pokrywa lodowa przekracza 10 centymetrów grubości, to może już utrzymać człowieka, jednak samochodem możemy wjechać na lód, który ma co najmniej 25 centymetrów, a ciężarówką powyżej 30 centymetrów.
Źródło: TwojaPogoda.pl