Mieszkańcy północnych krańców naszego kraju zmuszeni są chodzić w ciepłych kurtkach, niektórzy założyli czapki, szaliki i rękawiczki. Nic dziwnego, bo temperatura spadła do zera, a na Mazurach i Suwalszczyźnie prószył nawet pierwszy śnieg.
To zasługa napływu zimnego powietrza znad Arktyki, które obecnie jest wypierane z powrotem na północ przez front atmosferyczny przemieszczający się z południa na północ kraju. Oddziela on od siebie skrajne masy powietrza.
Im dalej na południe kraju, tym jest cieplej, a zima przechodzi w jesień. Na krańcach południowych mamy natomiast lato, bo temperatura osiąga rzadko spotykane w październiku wartości. W samym środku minionej nocy u stóp gór notowano nawet 23 stopnie.
Na ulicach można było spotkać mieszkańców, którzy rozebrali się do krótkich spodenek i rękawków, tak było ciepło. Nieprzyjemny był jedynie porywisty wiatr halny, który osiągał nawet 80 km/h i to właśnie on stał za nadzwyczajnie wysoką temperaturą.
Przy napływie powietrza z południa, spływając nad gór ku dolinom ogrzewało się ono i osuszało. Temperatura przez całą noc zamiast tradycyjnie spadać, wręcz przeciwnie, rosła. Odnotowaliśmy tzw. noc tropikalną, ponieważ nie było chłodniej niż 20 stopni, podobnie jak w środku lata.
Taki olbrzymi kontrast temperatury utrzyma się także w sobotę (21.10). W najcieplejszym momencie dnia odnotujemy od zaledwie 7 stopni na krańcu północno-wschodnim do nawet 25 stopni na południowym wschodzie.
Wyjątkowy projekt. Tak zmieniała się jesień w tym samym dniu i miejscu, przez ostatnich 19 lat
Może paść historyczny rekord ciepła dla dnia 21 października, ponieważ dotychczasowy wynosi 24,5 stopnia i utrzymuje się od 2019 roku, kiedy zmierzono go we Wrocławiu. To świadczy o niezwykłości tego ciepła.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.