FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Tsunami wysokie na 250 metrów zmiotło w środku nocy miasteczko. Zginęli niemal wszyscy

Setki milionów ton ziemi i skał stoczyło się do zaporowego jeziora wywołując wysokie na 250 metrów tsunami, które pokonało tamę i w kilka chwil zmyło całe, kładące się do snu miasteczko. Zginęli niemal wszyscy mieszkańcy.

Katastrofa zapory wodnej Vajont we Włoszech. Fot. Pixabay.
Katastrofa zapory wodnej Vajont we Włoszech. Fot. Pixabay.

W poniedziałek (9.10) mija 60. rocznica największej we Włoszech klęski żywiołowej będącej skutkiem działalność człowieka. Doszło do niej na najwyżej na świecie położonej zaporze wodnej w Dolomitach.

22 marca 1959 roku, kiedy zapora wodna Vajont była dopiero budowana, zaledwie 11 kilometrów dalej, na sąsiedniej zaporze Pontesei, doszło do osunięcia ziemi. Powstało tsunami, które przelało się przez koronę tamy i zabiło jedną osobę.

Ten incydent zignorowano, a był on zapowiedzią tego, co miało się zdarzyć 4 lata później na dużo większą skalę. Wielokrotnie podczas wznoszenia zapory Vajont zboczami góry Toc schodziły większe i mniejsze lawiny ziemno-kamienne.

Osunięte zbocze górskie wyzwoliło tsunami, które przelało się przez tamę i runęło na Langarone. Fot. Google Earth.

Ze względu na bardzo dogodne położenie zapory prace nadal kontynuowano i nie przejmowano się konsekwencjami aż do 1960 roku, kiedy jeszcze przed spiętrzeniem wody, pojawiła się bardzo duża lawina. Badania wykazały, że zbocze jest zbudowane ze skał, które łatwo się ześlizgują.

Postanowiono zastosować zastrzyki z cementu, aby ograniczyć osuwiska. Na niewiele jednak to się zdało. Wrzesień 1963 roku okazał się wyjątkowo deszczowy. Zbocze góry Toc przesiąkło deszczówką, która sprzyjała osuwaniu się ziemi i głazów.

9 października 1963 roku sytuacja stała się dramatyczna. Przez cały dzień walczono z kolejnymi osuwiskami, które nasilały się, aż wczesną nocą, gdy mieszkańcy znajdującego się poniżej zapory miasteczka Longarone kładli się spać, doszło do kataklizmu.

Z góry Toc osunęło się zbocze na szerokości 3 kilometrów. Fot. Wikipedia.

O godzinie 22:39 uaktywniło się masywne osuwisko na dystansie aż 3 kilometrów. 270 milionów metrów sześciennych ziemi, skał i drzew z prędkością 110 kilometrów na godzinę zsunęło się do zbiornika zaporowego powyżej tamy, wywołując olbrzymie tsunami o wysokości 250 metrów.

Gigantyczna fala przelała się przez koronę zapory i z impetem runęła na Longarone tworząc ogromny krater szeroki na 80 metrów i głęboki na 60 metrów. Zrujnowanych zostało większość zabudowań. W jednej chwili zginęli niemal wszyscy mieszkańcy.

Bilans żywiołu okazał się tragiczny. Zginęło co najmniej 1917 osób, jednak większości ciał nigdy nie odnaleziono. Do dziś spoczywają pod grubą warstwą ziemi i skał. Szacuje się, że ostateczna liczba ofiar mogła sięgać nawet 2500.

Krajobraz zrujnowanego miasteczka Lagarone po uderzeniu tsunami w 1963 roku (po lewej). Tama Vajont (po prawej). Fot. Wikipedia.

Zbiornik wodny wypełnił się rumoszem skalnym na wysokość 175 metrów i stracił swoje funkcje retencyjne. Co ciekawe, tsunami uszkodziło jedynie metrowy odcinek samej korony zapory. Konstrukcja przetrwała i nie uległa zniszczeniu.

Stanowi obecnie pomnik tego, co zdarzyło się 60 lat temu i tego, jak kończy się ignorowanie ostrzeżeń dawanych przez samą naturę. Podobna tragedia może się przecież wydarzyć w każdym miejscu na świecie, bo żywioły są nieprzewidywalne.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news