Tej wycieczki młody Austriak Mathias Steinhuber oraz jego przyjaciel i dziewczyna nie zapomną do końca życia, które mogło się wtedy dla nich niespodziewanie skończyć. Pogoda, jak to w górach, nagle się załamała. Zaczęło się poważnie chmurzyć, padać i grzmieć.
Mathias wyjął z kieszeni telefon komórkowy, bo chciał uwiecznić potężną ulewę przechodzącą w oddali nad stokami gór Sierra Nevada w Kalifornii. Ostatnie, co usłyszał, to dźwięk zrobionego zdjęcia. Później obudził się leżąc na ziemi w kałuży krwi, sparaliżowany. Austriak w pierwszej chwili pomyślał, że spadł z góry.
Ratownicy przetransportowali go śmigłowcem do najbliższego szpitala, gdzie obudził się pamiętając jedynie krzyk swojej dziewczyny i wypowiadane przez nią bez przerwy jego imię. Lekarze wyjaśnili mu, że został porażony przez piorun i ma niebywałe szczęście, w dodatku podwójne. Po pierwsze, że przeżył, a po drugie, że został trafiony piorunem, bo to zdarza się rzadziej niż wygrana na loterii.
Piorun poczynił w jego ciele olbrzymie spustoszenia. Bardzo dotkliwie go poraził. Siła błyskawicy była tak duża, że zerwała z mężczyzny ubranie. Jego strzępy leżały kilka metrów od niego. Został ranny w czoło i stopę. W jednym z butów piorun wypalił dziurę.
Najważniejsze jednak, że przeżył, a to przy bezpośrednim uderzeniu pioruna zasługuje na miano prawdziwego cudu. Mathias po tym, jak doszedł do siebie, przejrzał zdjęcia w swoim telefonie i wówczas okazało się, że uwiecznił błyskawicę, która niemal odebrała mu życie. Ognisty słup utrwalił się na tle pięknej panoramy gór razem z ulewą niesioną przez chmurę burzową, z której pochodziła feralna błyskawica.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Metro.