FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

To wygląda jak strefa wojny, jak bombardowanie. Ludzie uciekając płonęli żywcem

Rajskie wyspy zmieniły się w piekło. Na Hawajach pożary wyschniętej roślinności strawiły osiedla, zmuszając mieszkańców do szybkiej ewakuacji. Ci, którzy nie zdążyli uciec do wód oceanu, spłonęli żywcem.

Krajobraz po olbrzymim pożarze na wyspie Maui. Fot. X.
Krajobraz po olbrzymim pożarze na wyspie Maui. Fot. X.

Na Hawajach panują krajobrazy żywcem wyjęte z apokalipsy. Wędrujący w pobliżu archipelagu huragan Dora przyniósł porywisty wiatr, który sprawił, że ogień zaczął się błyskawicznie rozprzestrzeniać na zabudowania w Lahaina, największym kurorcie turystycznym wyspy Maui.

Mieszkańcy nie zostali w porę ostrzeżeni i byli zdani sami na siebie. Wielu z nich uciekło, tak jak stali, do oceanu, a inni, którzy nie zdążyli, spłonęli żywcem. Z ostatnich bilansów wynika, że zginęło co najmniej 80 osób, a 1500 nadal jest zaginionych bez wieści. Trwa ich poszukiwanie m.in. w porzuconych wrakach spalonych samochodów.

Krajobrazy w historycznym mieście Lahaina przypominają strefę wojny. Spłonęło ponad 1700 budynków, wiele samochodów i drzew. 35 tysięcy turystów, w tym kilkaset Polaków, próbowało opuścić wyspę, ale 16 dróg zostało zamkniętych z powodu zagrożenia pożarowego. Jedynie lotnisko funkcjonowało na pełnych obrotach, odprawiając rekordową liczbę rejsów.

Spłonął obszar o powierzchni 50 kilometrów kwadratowych. Najprawdopodobniej przyczyną pożarów była zerwana linia energetyczna, ponieważ mieszkańcy opisują, że znienacka zaczęło bardzo mocno wiać. Wichura uszkadzała dachy i łamała drzewa. Wtedy na zboczu wzgórza pojawił się słup ognia, który niczym w lampie lutowniczej zaczął przenosić się lotem błyskawicy.

Prezydent Joe Biden ogłosił na Hawajach stan wyjątkowy, a lokalne władze twierdzą, że to największa katastrofa naturalna w dziejach tamtejszego osadnictwa, większa od uderzenia tsunami w 1960 roku, kiedy ocean pochłonął 60 osób.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Hawaii News.

prognoza polsat news