W weekend Tatry były jednym z najbardziej deszczowych i burzowych miejsc w Polsce. Spadło ponad 80 mm deszczu, który uniemożliwił turystom wyprawy na szlaki. Jednak nawet w taką niepogodę można było się zachwycić zapierającymi dech widokami.
Jan Kanty Wolanty, profesjonalny snowboarder, fotograf i komentator sportowy z Zakopanego, uwiecznił błyskawice, które wychodząc niemal z całego nieba spotkały się na metalowym krzyżu na szczycie Giewontu. Jak poinformował na Instagramie, nie było to proste zadanie.
„Żeby ustrzelić takiego pioruna trzeba przede wszystkim myśleć jak piorun i być szybszy niż piorun” - napisał, dodając, że najlepszą techniką jest ustawienie aparatu na tzw. długi czas naświetlania.
„Trzeba sobie ustawić jeszcze do tego kilka parametrów na aparacie, no i najważniejsze, dobrze wykadrować i dobrze ostrość ustawić. Po ciemku i w deszczu może być to problematyczne” - wytłumaczył.
„I najgorsze co może się stać, to gdy wszystkie parametry sobie ustawimy, dobrze wykadrujemy, doczekamy się tego pięknego zjawiska na niebie a okaże się że ostrość nie siadła. To takie uczucie jakby wygrać w Totka i zgubić kupon” - skwitował na koniec fotograf spod Tatr.
Pioruny uderzają w krzyż od 1901 roku, kiedy pielgrzymi z Zakopanego wznieśli metalową konstrukcję wysoką na 15 metrów. Latem 2019 roku z tego powodu śmiertelnie porażone zostały 4 osoby, w tym dwoje dzieci, a ponad 100 zostało rannych.
Źródło: TwojaPogoda.pl