FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

„W ułamku sekundy zagotowuje się krew”. Co się dzieje z człowiekiem porażonym przez piorun?

W Polsce kilka osób każdego lata ginie porażonych piorunami. Jeśli sezon burzowy jest aktywny, liczba ofiar rośnie. W jakich okolicznościach dosięga ich błyskawica? Co dzieje się z człowiekiem podczas porażenia?

Figura Lichtenberga na ciałach osób porażonych przez piorun. Fot. Twitter.
Figura Lichtenberga na ciałach osób porażonych przez piorun. Fot. Twitter.

O burzach krążą najróżniejsze mity, niektóre z nich potrafią zjeżyć nam włosy na głowie. Sądzi się na przykład, że po osobie porażonej bezpośrednio piorunem pozostaje tylko kupka popiołu. W tej opowieści nie ma jednak ani ziarenka prawdy. Uderzenie pioruna w człowieka nie powoduje całkowitego zwęglenia jego ciała.

Pojawiają się jedynie poparzenia, ale często bywają one niezauważalne. Większe spustoszenia piorun wywołuje wewnątrz organizmu, ale nie zawsze są one śmiertelne. W sekundę od uderzenia pioruna dochodzi do zagotowania się krwi w zewnętrznych strukturach ciała człowieka.

Po porażeniu na ciele mogą się pojawiać niezwykłe wzory przypominające pnącza. Ten niezwykły „tatuaż” nazywany jest Figurą Lichtenberga. To skutek poparzenia skóry przez piorun, którego energia rozchodzi się po tkankach właśnie na kształt pnącza.

Figura Lichtenberga na ciałach osób porażonych przez piorun. Fot. Twitter.

Uszkodzone zostają też komórki układu nerwowego, dlatego osoby porażone, którym udało się przeżyć, często skarżą się później na poważne problemy neurologiczne, takie jak ubytki w pamięci, rozkojarzenie, migrenowe bóle głowy, epilepsje i bezsenność.

Porażenie może również doprowadzić do zatrzymania akcji serca. Człowiek uderzony piorunem zachowuje się dokładnie tak samo, jak byłby porażony prądem z zerwanej linii energetycznej bądź też po dotknięciu płotu znajdującego się pod napięciem. Przeważnie porażony ginie od razu, czasem jednak po kilku godzinach, ale zdarzały się przypadki, że dopiero po kilku dniach.

Ofiarami piorunów są najczęściej osoby pracujące na polach uprawnych, mimo burzy. Liczba porażonych systematycznie zmniejsza się, ponieważ zmienia się nasz styl życia, rzadziej opuszczamy miasta, które są bezpieczniejsze, mniej jest też osób pracujących w polu.

Nawet 10 tysięcy piorunów doziemnych w ciągu jednej godziny występuje podczas wyjątkowo gwałtownych burz w Polsce. Im burza bardziej obfitująca w wyładowania elektryczne, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś zostanie przez nie porażony.

W naszym kraju w sezonie letnim przynajmniej kilka osób umiera po porażeniu przez piorun, natomiast kilkudziesięciu udaje się wyjść z tego obronną ręką, choć to tylko pozory. Wszystkie osoby porażone odczuwają tego skutki w mniejszym lub większym stopniu przez całe życie.

Takie efekty może powodować odebranie przez ludzkie ciało olbrzymiej dawki energii, której tak naprawdę nikt nie powinien przeżyć. Piorun ma bowiem energię równą 140 kWh (504 MJ), dzięki czemu jest w stanie zasilać 100-watową żarówkę przez ponad 2 miesiące.

Gdzie ryzyko porażenia piorunem jest największe?

W Polsce sezon burz trwa zazwyczaj od kwietnia do września, kiedy występuje ich najwięcej, z apogeum między czerwcem a sierpniem. Jednak burze mogą się pojawiać przez cały rok, nawet w środku zimy, choć bardzo rzadko.

Strefa dużego zagrożenia burzami obejmuje całą południowo-wschodnią część naszego kraju. Bezpiecznie podczas burzy nie mogą się czuć mieszkańcy wielu miejscowości na Górnym Śląsku, w Małopolsce, na Podkarpaciu, Ziemi Łódzkiej, Mazowszu, Lubelszczyźnie i Ziemi Świętokrzyskiej. Im wyżej położony teren, tym na ogół częściej zdarzają się wyładowania.

Jednak w przypadku Polski wysokość nie ma tak dużego znaczenia, jak sama obecność gór. To właśnie obszary górzyste przez swój specyficzny mikroklimat są swoistą siłą napędową burz. Dzięki Sudetom i Karpatom, stanowiącym południową ścianę kraju, nasza rodzima aleja burz rozciąga się w ich pobliżu.

Liczba i intensywność burz zwiększa się, im dalej na południe tych regionów, a więc im bliżej gór. Średnio notuje się tam od 25 burz rocznie z dala od gór do nawet 34 dni na terenach górzystych. Historyczny rekord należy do Kasprowego Wierchu. W 1963 roku niebo błyskało się aż przez 54 dni. Do dziś tego rekordu nie udało się już pobić.

Najmniejsze prawdopodobieństwo porażenia piorunem występuje na środkowym i zachodnim wybrzeżu oraz na pograniczu z Niemcami na Ziemi Lubuskiej. Jest tam średnio o 1/3 mniejsze niż na południu naszego kraju. Szczególnie groźnych jest od 20 do 35 dni w roku, bo tyle wynosi średnia liczba dni burzowych w Polsce. W Świnoujściu w ciągu roku średnio tylko 18 dni mija pod znakiem grzmotów. Podobnie jest w innych miastach Pomorza oraz Ziemi Lubuskiej.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news