Cyklony tropikalne to olbrzymie formacje burzowe, które potrafią mieć setki kilometrów średnicy, powodować potężne przypływy sztormowe, nieść ulewne deszcze powodujące powodzie i osunięcia ziemi, a także huraganowe wiatry przekraczające 250 km/h.
Te najsilniejsze cyklony w ciągu doby potrafią pozbawić życia nawet tysiące ludzi i poczynić straty materialne w wysokości miliardów dolarów. W samej tylko 150-letniej historii badania tych zjawisk naliczono się już setek tysięcy ofiar śmiertelnych.
Nic więc dziwnego, że naukowcy od lat starają się zapanować nad tym żywiołem, póki co bezskutecznie. Jednak właśnie pojawił się pomysł, który może nam pomóc okiełznać siły natury. Tym wynalazkiem jest Dyn-O-Gel, czyli specjalny proszek produkowany przez firmę Dyn-O-Mat z siedzibą na Florydzie.
Proszek ten ma niezwykłą wręcz właściwość pochłaniania olbrzymich ilości wilgoci, za sprawą której zmienia się w żel. Każda jego cząstka potrafi związać w żel 2 tysiące razy więcej wody niż sama waży. Jak wiemy, chmury to nic innego, jak skupiska miniaturowych kropelek wody, które powstają na skutek kondensacji pary wodnej.
Test skuteczności Dyn-O-Gelu przeprowadzono nad Miami. Samoloty wojskowe rozpyliły 4 tony proszku nad piętrzącą się chmurą kłębiastą Cumulus, obserwowaną równocześnie przez grupę naukowców na ekranie radaru pobliskiego lotniska.
Chmura miała 1,6 kilometra długości i 4 kilometry wysokości i nagle, na oczach naukowców, rozpłynęła się w powietrzu. Została dosłownie wchłonięta przez żel, jak odkurzacz wciąga kurz.
Naukowcy tłumaczą, że gdy polimer przekształca się w żel staje się cięższy i zaczyna opadać. Znaczna jego część wyparowuje w drodze ku powierzchni ziemi lub morza, w dodatku jest on całkowicie biodegradowalny i nieszkodliwy dla środowiska i zdrowia ludzkiego.
Zastosowań Dyn-O-Gelu jest wiele, można nie tylko likwidować chmury, lecz również robić większe dziury w zwartej ich powłoce, a wreszcie za pomocą nasiąkniętego wodą żelu gasić pożary. Na testowanie pomysłowego środku wydano już miliony dolarów, zainteresowano nim również amerykańskie władze.
Jest jednak jeden podstawowy problem, który trzeba będzie rozwiązać, zanim zaczniemy na dobre niszczyć huragany. Na każdy kilometr kwadratowy likwidowanej chmury trzeba użyć aż 10 ton żelu. Jeśli więc mielibyśmy zniszczyć huragan, którego oko ciszy ma około 20 kilometrów średnicy i grubość 20 kilometrów, to potrzeba aż 37 tysięcy ton żelu.
Biorąc pod uwagę fakt, że jednym najbardziej pojemnym samolotem jesteśmy w stanie przetransportować go nad oko cyklonu jedynie 100 ton, to musielibyśmy wykonać 370 kursów lub tyle też wysłać samolotów. To prawdziwy logistyczny koszmar, z którym trudno się będzie zmierzyć.
Jednak można póki co wykorzystywać polimer do likwidowania mniejszych chmur, np. tych, które rodzą tornada. Mamy do wyboru, patrzeć, jak chmury burzowe czy huragany dewastują nasze miasta i odbierają życie ludziom, albo też zainwestowanie w nowe technologie, które być może nie są jeszcze doskonałe, ale dają nadzieję na powstrzymanie żywiołów.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Dyn-O-Mat.