27 sierpnia 2017 roku około godziny 8:00 rano nad Gdańskiem przetoczyła się burza. Strażnicy miejscy zostali wysłani w pobliże ulicy Kampinoskiej i Białowieskiej, aby sprawdzić, czy na skutek ulewnego deszczu nie wylał niewielki potok płynący wzdłuż ulic. Gdy znaleźli się na miejscu zostali oślepieni przez błysk, po którym niemal natychmiast rozległ się dźwięk przypominający wystrzał.
To był piorun, który uderzył w dach budynku przy ulicy Niepołomickiej 1. Strażnicy natychmiast wysiedli z auta i pobiegli sprawdzić, czy nikomu nie stała się krzywda. Usłyszeli krzyki i kłęby dymu wydobywające się z domu i pobliskiej szklarni. Jak twierdzą mieszkańcy, zbudził ich potężny huk. Piorun miał wlecieć przez okno do domu i przelecieć dosłownie pół metra od łóżka jednego z domowników.
Najpierw piorun uderzył w sosnę, której czubek został ścięty, a następnie w dach budynku, w którym wyżłobił sporą dziurę. Fala uderzeniowa od pioruna była tak duża, że dachówki rozleciały się po okolicy na kilkadziesiąt metrów, a w szklarni wypadły wszystkie szyby i runął komin.
Piorun spalił całą instalację elektryczną, uszkodzona została także instalacja gazowa. Ściany były pokryte sadzą. Przez uszkodzony dach do środka zaczęła się dostawać woda, która dopełniła dzieła zniszczenia. Budynek nie nadawał się do zamieszkania. Trzeba go było odremontować.
Właścicielka mieszkania z dwoma synami i narzeczoną jednego z nich, która była w ciąży, musieli zamieszkać u znajomych lub rodziny. Poszkodowani otrzymali wsparcie pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie (MOPR).
Źródło: TwojaPogoda.pl