FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Nad Krakowem błyskało się przez ponad 8 godzin. To najdłużej trwająca burza w dziejach pomiarów

Czy my żyjemy w kraju tropikalnym? Z pewnością takie wrażenie mogli odnieść mieszkańcy Krakowa i okolic, ponieważ burza przetaczała się tam przez ponad 8 godzin. Jak to się stało, że afrykańskie klimaty zawitały do Polski?

Wyjątkowa burza. Fot. Piotr Wojakowski / TwojaPogoda.pl
Wyjątkowa burza. Fot. Piotr Wojakowski / TwojaPogoda.pl

Najwyżej godzinka i jest już po burzy, tak zwykle wygląda letni dzień w Polsce. Jednak to, co działo się w Krakowie i okolicach 2 lipca 1957 roku wyglądało tak, jakbyśmy się nagle przenieśli do klimatu tropikalnego.

Straszna wilgoć, duchota i niebo przysłonięte przez mroczne chmury, które raz po raz przecinane były przez błyskawice. W stolicy Małopolski burza trwała przez 511 minut, czyli aż 8,5 godziny i była ona najdłużej trwającą w całej historii pomiarów meteorologicznych w naszym kraju.

Całodzienna burza

Na swoje miejsce na kartach polskiej meteorologii zasługuje też wyjątkowo burzowy dzień we Wrocławiu, który miał miejsce 3 lipca 2012 roku. Błyskało się i grzmiało przez 15 godzin. Nie była to jednak jedna burza, lecz trzy oddzielne, przechodzące przez miasto z krótkimi przerwami.

Dwie z nich trwały z rzędu po przeszło 5-6 godzin każda. Piorunujący spektakl można było obserwować od północy do 2:30. Grzmoty nie dawały zmrużyć wrocławianom oka. Zanim wyszli oni do pracy, burze wróciły i utrzymywały się bez najmniejszej przerwy od 7:00 do samego południa.

W ciągu dnia nie błyskało się tylko przez 2 godziny, bo burze wróciły o 14:00 i tym razem potrwały do 20:30. Kolejna przerwa to raptem 2,5 godziny. Dzięki „żelaznej” pokrywie z chmur temperatura, niczym w szklarni, utrzymywała się na poziomie 20 stopni przez całą dobę.

Wrocławskie pogotowie odnotowało wzrost liczby wyjazdów do osłabnięć, zwłaszcza w środkach komunikacji miejskiej oraz w nieklimatyzowanych zakładach pracy. Szczególnie fatalnie czuły się osoby starsze, cierpiące na choroby układu oddechowego i krążenia oraz osoby otyłe.

Dlaczego burze przechodziły tak długo?

Burze zachowywały się dokładnie tak, jak w klimacie tropikalnym. Tam z powodu bardzo słabych wiatrów i intensywnych prądów wstępujących (pionowych), chmury burzowe były niemal stacjonarne, a więc nie ruszały się z miejsca przez wiele godzin.

2 dni wcześniej na Dolnym Śląsku chmury burzowe kotłowały się od Kotliny Kłodzkiej i Jeleniogórskiej po okolice Wrocławia, praktycznie w ogóle się nie przemieszczając. Stąd też ciągłe błyski i wyjątkowo duże sumy opadów. Na przykład u stóp Karkonoszy miejscami spadło wtedy ponad 100 litrów deszczu na metr kwadratowy.

Burze stacjonarne bywają bardzo niebezpieczne, ponieważ w krótkim czasie mogą przynosić tyle deszczu, ile zwykle spada przez miesiąc, a nawet dłużej. To może się skończyć nie tylko podtopieniami, ale też powodzią.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news