Kaldera wulkanu Toba na indonezyjskiej Sumatrze, jest największą na świecie. Wypełnia ją największe jezioro w kraju o długości 100 km, szerokości 30 km i głębokości 505 m. Ze względu na swoje rozmiary, traktowane jest przez miejscową ludność, która z niego żyje, niemal jak morze.
To pozostałość po olbrzymiej erupcji, która miała miejsce ok. 70 tysięcy lat temu. Według naukowców doprowadziła ona rodzaj ludzki na skraj zagłady. Doszło do katastrofalnych w skutkach dla ekosystemów zmian klimatycznych.
Wulkan Toba wyemitowały gigantyczne ilości gazów i popiołów, które skumulowane w stratosferze zablokowały docieranie do powierzchni ziemi światła słonecznego. Doszło do przedłużającego się El Niño, ochłodzeniu uległy oceany, a ludzi dotknęły klęski nieurodzaju i choroby.
Chroniąca wszelkie organizmy żywe warstwa ozonowa uległa degradacji. Naukowcy z międzynarodowego zespołu działającego pod egidą NASA doszli do wniosku, że wulkan spowodował ubytek zawartości ozonu nad strefą międzyzwrotnikową aż o połowę.
To wystarczyło, aby powstała olbrzymia dziura ozonowa. Promienie ultrafioletowe bez problemu przenikały do powierzchni ziemi. W ciągu zaledwie 15 minut u ludzi znajdujących się na wolnym powietrzu mogły spowodować uszkodzenie wzroku i poparzenia słoneczne.
Z czasem nowotwory skóry i ogólne uszkodzenia DNA doprowadziłyby do drastycznego spadku populacji do zaledwie 3-10 tysięcy człowiekowatych. Wulkan wyprodukował też blisko 3 tysiące kilometrów sześciennych lawy, która całkowicie odmieniła krajobraz północnej Sumatry. Wulkaniczna zima trwała do 10 lat, a epizod ochłodzenia nawet tysiąc lat.
Zbliża się kolejna erupcja?
Wkrótce może dojść do powtórki z tamtych wydarzeń, bo wulkan Toba wykazuje oznaki powolnego wybudzania się. W ostatnich latach coraz częściej notowane są trzęsienia ziemi, które wskazują, że magma unosi się ku powierzchni.
W 2016 i 2018 roku hodowcy ryb, którzy przybyli nad brzeg jeziora, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Na powierzchni wody unosiły się miliony ryb. Woda stała się mętna. Pobrano próbki wody i okazało się, że winna była anomalnie wysoka temperatura dna, która spowodowała intensywne ogrzanie się wody.
Cieplejsze, pozbawione dostatecznych ilości tlenu, masy wody zaczęły się unosić ku powierzchni i zaduszać ryby. Miejscowa ludność obawia się, że może to być zapowiedź zbliżającej się erupcji superwulkanu.
Nie ma się im co dziwić, ponieważ mieszkają na przysłowiowej beczce prochu. Na środku kaldery znajduje się duża wyspa, która powstała po największej erupcji w dziejach ludzkości. Obecnie mieszka na niej blisko 100 tysięcy ludzi, których życie po przebudzeniu się wulkanu znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Jakby tego było mało, to jeszcze wzniesiono tam luksusowe kurorty dla majętnych turystów.
Informacje o tym, że wulkan Toba może wybuchnąć i to niemal w każdej chwili, pojawiły się już w listopadzie 2013 roku. Wówczas geolodzy na łamach Jakarta Post, najpoczytniejszej gazety w Indonezji, opublikowali wyniki swoich badań, z których wynika, że komora magmowa pod wulkanem Toba jest napełniona w takim stopniu, że erupcja jest nieunikniona.
Magma zebrana jest obecnie na głębokości od 20 do 100 kilometrów pod powierzchnią ziemi i grozi gigantyczną erupcją. Bez odpowiedzi pozostaje tylko pytanie, kiedy ona nastąpi. Superwulkany, podobnie jak upadki planetoid, są obecnie największym zagrożeniem dla życia na Ziemi. Z badań archeologicznych wiemy, że w przeszłości doszło do nich przynajmniej kilkukrotnie. Za każdym razem siały olbrzymie spustoszenie, zmieniając losy gatunków.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Mongabay / Nature.