Nowy Jork znalazł się w niebezpieczeństwie. Huragan Sandy otworzył mieszkańcom oczy na to, jaki los wkrótce może czekać ich miasto. Potężne fale sztormowe wdzierały się na nabrzeże zalewając ulice i zabudowania.
Wraz z roztapiającymi się lądolodami Grenlandii i Antarktyki rośnie też poziom światowych mórz, który coraz dotkliwiej daje się we znaki nie tylko na tropikalnych wysepkach, czy w Holandii, ale również na Manhattanie.
Miliony ton nacisku na grunt
Naukowcy wyliczyli, że tamtejsza betonowa zabudowa waży ponad 760 milionów ton. Składa się na nią ponad milion różnego rodzaju budowli, od wieżowców przez kamienice po drogi i mosty. Corocznie z powodu wywieranego przez nie nacisku grunt osiada o 1-2 milimetry.
Dla porównania poziom Atlantyku u wybrzeży miasta podniósł się od 1970 roku aż o 22 centymetry. To przepis nie tylko na coraz częstsze podtopienia, ale również powodzie. Władze ostatnio rozpoczęły przygotowania do budowy olbrzymiego falochronu.
Falochron uratuje Nowy Jork?
Wał powodziowy, którego koszt wyniesie miliardy dolarów, ma chronić przed zalaniem najniżej położone dzielnice. Problem stanowi fakt, że odseparuje on mieszkańców od bezpośredniego widoku oceanu, dlatego pomyślano, aby jak najbardziej wtopił się w otoczenie i stanowił z nim jedność.
Takie działania zapobiegawcze są nieuniknione, w przeciwnym razie za każdym razem, gdy miasto nawiedzać będą sztormy, stacje metra i nisko położone zabudowania będą zalewane, czego koszty będą coraz poważniejsze.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Earth’s Future.