Z pogodą nie dzieje się najlepiej. W ten weekend (6-7.05) termometry na przeważającym obszarze Polski pokazują poniżej 10 stopni. W dodatku w wielu regionach chmurzy się, pada i porywiście wieje. Zamiast wiosny mamy jesień.
Możemy tylko pozazdrościć mieszkańcom dalekiej północy, gdzie jest dużo cieplej niż u nas. W ostatnich dniach rekordy temperatury padały od północnej Kanady aż po Grenlandię, czyli w regionach, gdzie zwykle o tej porze roku jest tylko nieznacznie powyżej zera.
Wyjątkowo ciepłe powietrze znad zwrotnikowych regionów Atlantyku dotarło aż za koło polarne, nad kanadyjski Archipelag Arktyczny. Temperatura przekroczyła tam 20 stopni, co uznawane jest za polarną falę upałów. Co ciekawe, średnia maksymalna temperatura nawet w lipcu jest niższa.
W miejscowości Yellowknife termometry wskazały 23 stopnie. Dla porównania w maju notuje się średnio 10 stopni, a w lipcu, który jest najcieplejszym miesiącem, 21 stopni. To najlepszy obraz tego, jak ekstremalnie ciepło jest na dalekiej północy.
Nadzwyczaj wysokie temperatury zapewniane są przez olbrzymi wyż, który przynosi też bardzo suche powietrze. Sprzyja ono rozprzestrzenianiu się pożarów lasów. W prowincji Alberta z powodu zbliżającej się ściany ognia ewakuowano 13 tysięcy mieszkańców.
Z kolei na południowych wybrzeżach Grenlandii temperatura sięgnęła 14 stopni, a powinna tylko nieznacznie przekraczać zero. U nas w sobotę (6.05) było zaledwie 8 stopni na Ziemi Lubuskiej i w Wielkopolsce, a w niedzielę (7.05) tylko 5 stopni na Lubelszczyźnie.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Canada Environment.