W Tatrach wciąż panuje prawdziwa zima. W szczytowych partiach pokrywa śnieżna ma 2 metry grubości, najwięcej w kwietniu od 5 lat. Mimo ostrzeżeń wielu turystów, którzy przyjechali spędzić Wielkanoc w najwyższych polskich górach, zupełnie nie było przygotowanych na trudne warunki zimowe.
Spodziewali się, że zastaną zielone łąki i kwitnące krokusy, tymczasem śniegu jest tak dużo, że niektóre szlaki są nieprzetarte i niewidoczne. O lekkomyślności turystów świadczą interwencje TOPR-owców ratujących tych, którzy nie spodziewali się... zimy.
Ratownicy wyszli po turystę, który utknął 60 metrów poniżej Małołąckiej Przełęczy. Troje ratowników dotarło na miejsce przy pomocy liny, następnie wyprowadzili mężczyznę na grań i sprowadzili do schroniska na Polanie Kalatówki.
Wielu turystów przemierzających śliskie szlaki nie miało na butach raczków lub raków. Często przewracali się, co groziło poważnymi urazami, a nawet śmiercią. Takie sytuacje są nie do pomyślenia.
TOPR-owcy zalecili, aby turyści, szczególnie ci wybierający się w wyższe partie gór, mieli ze sobą raki, czekan i kask, a ci, którzy zamierzają szusować, również plecak lawinowy, bo w Tatrach nadal obowiązuje lawinowa dwójka.
Wybierając się w góry zawsze trzeba być cieplej ubranym niż w dolinach, które są cieplejsze od wyższych partii górskich. W tym samym czasie, gdy w Zakopanem notowano w Święta nawet 8 stopni na plusie, to na Kasprowym Wierchu był 1 stopień poniżej zera, a w nocy 8 stopni mrozu.
Źródło: TwojaPogoda.pl / TOPR.