Styczeń jest najcieplejszym miesiącem na południowej półkuli Ziemi. Podobnie jest na Antarktydzie. Gdy u nas panują mrozy i śniegi, to na lodowym kontynencie zdarza się, że temperatura nie spada poniżej minus 20 stopni.
Jednak nie tym razem, bo najcieplejsze letnie dni okazały się nadzwyczaj zimne, i to do tego stopnia, że posypały się historyczne rekordy. Tak zimno zwykle jest między marcem a październikiem. Styczniowa norma jest o całe 20 stopni cieplejsza.
Imponujący rekord odnotowano na francusko-włoskiej stacji polarnej Concordia. Temperatura w ostatnich dniach stycznia spadła tam do minus 51,2 stopnia. To nowy rekord zimna w styczniu nie tylko na tej stacji, ale również na całej Antarktydzie.
Dotychczasowy rekord nie zdołał się długo utrzymać, ponieważ obowiązywał od 2014 roku, kiedy na japońskiej stacji polarnej Dome Fuji temperatura wyniosła minus 50,4 stopnia. Warto podkreślić, że pomiary są prowadzone stale od 1956 roku.
Poza głównym rekordem zimna dla stycznia dla całego lodowego kontynentu, odnotowano też lokalne rekordy dla poszczególnych stacji. Jeden z nich padł na rosyjskiej stacji Wostok, znanej jako oficjalnie najzimniejsze naturalne miejsce na świecie.
W ostatnich dniach stycznia odnotowano tam minus 48,7 stopnia. Dla porównania zdarza się, że mróz nie jest większy niż minus 30 stopni, a rekord ciepła w styczniu wynosi zaledwie minus 14 stopni.
Przypomnijmy, że na biegunie południowym od kwietnia do września 2021 roku odnotowano średnią temperaturę na poziomie minus 61 stopni. Tak zimno nie było w tym okresie od początku pomiarów w 1956 roku.
Z kolei 6 lutego 2020 roku odnotowano najwyższą temperaturę, jaka wystąpiła na Antarktydzie od co najmniej 1961 roku. To dokładnie plus 18,3 stopnia. Poprzedni rekord z 24 marca 2015 roku, z tego samego miejsca, wynosi 17,5 stopnia.
Źródło: TwojaPogoda.pl / WMO.