Jak podaje Państwowa Straż Pożarna, w 2022 roku odnotowano w sumie 608 tysięcy interwencji, spośród których aż jedna czwarta to wyjazdy w celu usuwania skutków klęsk żywiołowych. Strażacy walczyli z nimi aż ponad 156 tysięcy razy.
Najczęściej interwencje dotyczyły skutków porywistego wiatru - 125 363 razy, w następnej kolejności zaś opadów deszczu - 14 842, opadów śniegu - 12 114 i przyborów wód w rzekach - 3 966.
Tylko w wakacje strażacy interweniowali w sumie ponad 135 tysięcy razy, z czego powyżej 26 tysięcy razy przy usuwaniu skutków burz, w tym zabezpieczaniu uszkodzonych budynków, sprzątania połamanych drzew i wypompowywaniu deszczówki.
Zdarzały się okresy, kiedy strażacy nie opuszczali remiz, przez kilkadziesiąt godzin bez przerwy wyjeżdżając do skutków nawałnic. Wielu z nich było skrajnie zmęczonych nieustępliwością zjawisk. Dla nich był to prawdziwy koszmar.
Dla porównania w 2021 roku interwencji związanych z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi było aż o jedną trzecią mniej, bo nieco ponad 110 tysięcy. Z każdym rokiem kataklizmy zdarzają się coraz częściej, powodują też coraz większe szkody materialne.
Strażacy mają coraz więcej pracy
Strażacy mówią o coraz większej sile nawałnic, prowadząc skrupulatne statystyki dotyczące swojej pracy w terenie. Okazuje się, że z biegiem lat wezwań do usuwania skutków burz jest coraz więcej, a przez to podejmowane akcje są coraz kosztowniejsze.
Niegdyś największym zagrożeniem ze strony burz były pożary drewnianych zabudowań. Dzisiaj są to głównie ułamane gałęzie upadające na przechodniów, samochody i drogi oraz zerwane dachy i przerwy w dostawach prądu i innych mediów.
Od czasu wynalezienia piorunochronu i jego rozpowszechnienia się, w domach możemy się czuć znacznie bezpieczniej. Jednak przez lata zwiększyła się liczba ludności, samochodów, zabudowań, mamy też więcej dóbr materialnych, a co za tym idzie, wzrasta liczba strat.
Źródło: TwojaPogoda.pl / PSP.