Słońce z każdym kolejnym miesiącem zbliża się do szczytowej fazy 25. cyklu, a to oznacza, że jego aktywność rośnie, choć z dużymi wahaniami. Ostatnio jego tarcza była nadzwyczaj długo wolna od ciemnych obszarów, ale właśnie się to zmieniło, i to o 180 stopni.
Najbliższa nam gwiazda wygląda jakby była pokryta piegami. Jest ich kilkanaście. To obszary aktywne (zwane plamami), które nie tylko generują rozbłyski promieniowania rentgenowskiego, ale również wyrzucają gigantyczne ilości plazmy w przestrzeń kosmiczną.
Plamy od kilku dni powiększają się. Ta najbardziej aktywna, oznaczona AR3165, znajdująca się w prawej dolnej części słonecznej tarczy, wyprodukowała aż 16 rozbłysków klasy M, spośród których największe miały klasę M6.
Pochodzące z niej impulsy ekstremalnego promieniowania ultrafioletowego jonizują górne warstwy ziemskiej atmosfery, powodując częste przerwy w odbiorze fal krótkich. Incydenty związane z zakłóceniami łączności telekomunikacyjnej mają charakter regionalny.
Na szczęście plama nie jest skierowana bezpośrednio w stronę naszej planety, dlatego w wysokich warstwach ziemskiej atmosfery nie szaleje silna burza geomagnetyczna i nie mamy szansy na spektakularne zorze polarne w Polsce.
Gdyby cała wygenerowana plazma dotarła do Ziemi, mielibyśmy najprawdopodobniej jedną z najbardziej intensywnych i rozległych zórz polarnych na tle wielu lat. Mogłoby też dojść do awarii energetycznych i poważnych zakłóceń w łączności.
Plama AR3165 chowa się już za niewidoczną z Ziemi stronę słonecznej tarczy, dlatego przestanie stanowić zagrożenie. Nie można jednak wykluczyć, że uaktywnią się kolejne plamy, w tym AR3163, które znajdują się naprzeciwko naszej planety.
Aktywność Słońca będzie rosnąć do roku 2025, kiedy spodziewane jest apogeum obecnego, ok. 11-letniego cyklu słonecznego. Zorze polarne, również nad Polską, będą gościć coraz częściej i być może będzie je można zobaczyć gołym okiem.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.