Nad Polską mróz ściera się z wyjątkowym ciepłem. W tym samym czasie, gdy na północy i wschodzie kraju termometry pokazują temperatury ujemne, na południu zapanowało wyjątkowe ciepło, które w grudniu należy do rzadkości.
Co więcej, biegunem ciepła stało się Podhale, zwykle jeden z najzimniejszych regionów w naszym kraju. Stało się tak dlatego, że zimne powietrze jest ciężkie, a przez to ma tendencję do opadania.
Dużo lżejsze powietrze ciepłe wślizgnęło się powyżej zimnej masy i od razu podniosło temperaturę na wyżej położonych obszarach Polski. Doszło do swoistej inwersji termicznej, która odwróciła tradycyjny pionowy rozkład temperatury.
W drugim najcieplejszym mieście, w Nowym Sączu, temperatura była o 3 stopnie niższa od tej odnotowanej w Zakopanem. To podkreśla intensywność napływu ciepłego powietrza z południa, które doprowadziło do konwekcji.
Pojawiły się dawno niewidziane soczewki :) #Tatry #Podhale #Diablak #Sierockie 1000 m n.p.m. #DrogaPapieska @MeteoprognozaPL@MeteoinfoLMOSPL @IMGWmeteo #nofilter pic.twitter.com/2KA9Tx2ZxG
— Andrzej Styczeń 🇵🇱 💯 (@StyczenAndrzej) December 3, 2022
Im wyżej się znajdujemy, tym jest cieplej, a nie odwrotnie, jak mówiono nam na lekcjach geografii. To właśnie dlatego w Zakopanem w niedzielę (4.12) termometry pokazały aż 11 stopni ciepła, podczas gdy w Warszawie był 1 stopień, w Krakowie 3 stopnie, a we Wrocławiu 6 stopni.
Dzisiejsze chmury soczewkowe nad Giewontem pic.twitter.com/6lfCkzRISZ
— patrzę na Tatry (@Pawel42573464) December 3, 2022
W efekcie unoszenia się ciepłego powietrza i jego skraplania się, uformowały się chmury soczewkowate zwane też obłokami lentikularnymi. Z wyglądu przypominają one latające spodki, dlatego też nie raz wywoływały ekscytację amatorów niewyjaśnionych zjawisk. Są one wykorzystywane przez szybowników do wznoszenia się na duże wysokości.
Dla meteorologów są oznaką napływu ciepłego powietrza z południa, często również tzw. efektu wiatru halnego, który podnosi temperaturę i obniża wilgotność, czasem w piorunującym tempie.
Źródło: TwojaPogoda.pl