W sobotę (19.11) o godzinie 6:34 rano czasu polskiego obserwator David Rankin na zdjęciach wykonanych przez 1,5-metrowy szerokokątny teleskop w Obserwatorium Mount Lemmon w Arizonie, odkrył planetoidę, której nadano tymczasowy kryptonim C8FF042.
Przewidziano, że obiekt spadnie w gęsto zaludnionym rejonie amerykańskich Wielkich Jezior. O godzinie 9:26, gdy mieszkańcy zachodniego brzegu jeziora Ontario ujrzeli błysk i kilka grzmotów, planetoida uzyskała oficjalną nazwę 2022 WJ1.
Obiekt przed rozpadem i uderzeniem w ziemię widziały miliony mieszkańców południowej Kanady i północnej części Stanów Zjednoczonych. Tylko cudem kosmiczna skała runęła z dala od zabudowań w rejonie miasta Grimsby.
To zaledwie 50 kilometrów od Toronto i słynnego wodospadu Niagara. Populacja regionu sięga aż 10 milionów. Obecnie trwają poszukiwania meteorytu, którego miejsce upadku udało się ustalić na podstawie analiz licznych zapisów z kamer monitoringu.
Planetoida 2022 WJ1 jest dopiero szóstym obiektem wchodzącym w ziemską atmosferę odkrytym przez naukowców przed upadkiem. Niestety, nie wszystkie udaje się odkryć. Tak było chociażby ze słynnym Meteorytem Czelabińskim, który miał średnicę 10-20 metrów.
15 lutego 2013 roku eksplodował nad powierzchnią ziemi raniąc przy tym prawie 1,5 tysiąca osób. Uszkodzonych zostało ponad 7 tysięcy budynków, w których wybite zostały szyby, a dachy zapadły się. Straty materialne sięgnęły 33 milionów dolarów.
Gdyby tak duży obiekt nie wybuchł w powietrzu lecz uderzył w zabudowania, szkody byłyby katastrofalne. Nawet duże miasto mogłoby przestać istnieć na skutek olbrzymiej eksplozji i wstrząsów ziemi, a następnie potężnych pożarów.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.