Od dłuższego czasu warunki biometeorologiczne są niekorzystne dla naszego samopoczucia. Możemy się czuć senni, ospali, pozbawieni energii, rozkojarzeni, możemy też skarżyć się na brak koncentracji wolniejszą reakcję i nasilenie się najróżniejszych bóli.
Niestety, prognozy nie napawają optymizmem i rychłą poprawą biometu. Przed nami nadejście układu niżowego, zaraz za którym zacznie się rozbudowywać potężny wyż. Ten pierwszy przyniesie nam obfite opady deszczu i śniegu.
Z kolei ten drugi będzie kolejnym zgniłym wyżem, którego dewizą będą niskie chmury warstwowe. Co jakiś czas będzie z nich padać słaby deszcz, mżawka i śnieg, a kierowców będą nękać gęste mgły.
Spadki temperatury będą sprawiać, że możliwe są bardzo niebezpieczne oblodzenia dróg, chodników oraz sieci energetycznej i trakcyjnej. Przeważające zachmurzenie będzie się utrzymywać nawet przez kilkanaście dni na większym obszarze kraju.
Jeśli prognozy się sprawdzą, to na większe rozpogodzenia, miejscami do bezchmurnego nieba, poczekamy nawet do 5 grudnia. Szczególnie dotkliwe będzie to dla mieszkańców Mazur, Podlasia, Mazowsza i Lubelszczyzny, gdzie listopad dotychczas jest najbardziej pochmurny.
Najmniej odczują to mieszkańcy Śląska i Małopolski, które są dłuższego czasu najpogodniejszymi regionami. Usłonecznienie od początku miesiąca jest tam aż 6-krotnie większe niż na północnym wschodzie.
Źródło: TwojaPogoda.pl