Na zachodzie i na wschodzie Europy panują głębokie niże, a nad nami wciąż zalega wyż, w dodatku zgniły, który przynosi w wielu regionach pochmurne niebo i mgły. Jednak wbrew temu, co może się wydawać, właśnie przy pełnym zachmurzeniu temperatura jest najbardziej stabilna.
Między nocą a dniem jej wahania są najmniejsze. Inaczej jest na południu, gdzie niebo pozostaje wolne od chmur. Tam noce i poranki przynoszą przymrozki, a popołudniami temperatura osiąga co najwyżej jednocyfrowe wartości.
W niedzielę (13.11) temperatura zachowywała się bardzo dziwnie. Zakopane okazało się jednym z najcieplejszych miast. Odnotowano tam 12 stopni ciepła. Dla porównania w najzimniejszej Łodzi zmierzono zaledwie 6 stopni.
Najcieplej było jednak w Helu, aż 14 stopni. Miejscowość położona na półwyspie pośród Bałtyku zwykle należy do najchłodniejszych miejsc, jednak za sprawą łagodzącego wpływu morza, temperatura okazała się nadzwyczaj wysoka.
Z kolei najcieplejszym miastem wojewódzkim okazał się Gdańsk, gdzie termometry pokazały 13 stopni. To bardzo rzadki fenomen. Na tym jednak nie koniec zaskoczeń. Na Kasprowym Wierchu w Tatrach było 11 stopni. Było tam cieplej niż w zdecydowanej większości miast wojewódzkich.
Dlaczego na szczytach jest cieplej niż w dolinach? To skutek napływu chłodnego powietrza, które w wyżu ma tendencję do opadania, bo jest ciężkie. Powyżej tej masy wślizguje się cieplejsze, ale znacznie lżejsze powietrze. Pionowy rozkład temperatury ulega więc odwróceniu. Im wyżej, tym jest cieplej, a nie zimniej niż zazwyczaj.
W poniedziałek (14.11) takie nietypowe zachowania temperatury powietrza utrzymają się. W miejscach większych rozpogodzeń będzie zimniej niż tam, gdzie niebo przysłonią chmury, za wyjątkiem gór, gdzie znów może być cieplej niż w dolinach.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.