W tym sezonie możemy mieć na drogach prawdziwy paraliż, i to wcale nie dlatego, że drogowcy znów zaśpią. Winna jest wojna, która wywindowała ceny soli drogowej. Produkt był bowiem sprowadzany z Ukrainy i Białorusi, co stało się obecnie niemożliwe.
Zimowe utrzymaniu dróg może być nawet przeszło trzykrotnie droższe niż w poprzednich sezonach. Nie wszystkie samorządy mogą sobie pozwolić na tak drogie zakupy, co może się przełożyć na nasze bezpieczeństwo.
Aby kierowcy nie robili piruetów na śliskich nawierzchniach dróg pojawiło się kilka pomysłów. Jednym z nich jest mieszanie soli z pisakiem. W ramach oszczędności w grę wchodzi też wykluczenie z posypywania mniej uczęszczanych dróg, które pozostaną oblodzone i ośnieżone.
Kierowcy będą musieli zachować zdwojoną ostrożność, bo warunki jazdy będą gorsze niż zwykle. Jednak jest też pozytywne oblicze ograniczania stosowania soli na drogach, która nie będzie tak przyspieszać korozji naszych samochodów, ani też niszczyć obuwia i degradować roślinności.
Z odsieczą może nam przyjść jednak sama pogoda. Jeśli zima okaże się łagodna, a taka jest prognozowana przez wszystkie wiodące ośrodki meteorologiczne na świecie, to na akcję zima samorządy wydadzą mniej i funduszy starczy na zapewnienie bezpieczeństwa na drogach.
Źródło: TwojaPogoda.pl