Kamil Filipowski, Arnold Jakubczyk i Michał Wróbel to badacze tatrzańskich mrozowisk, którzy od czerwca prowadzą wyjątkowy projekt naukowcy. W Litworowym Kotle i Mułowym Kotle, znajdujących się poniżej Czerwonych Wierchów, umieścili stacje meteorologiczne.
Ich zadaniem jest monitorowanie bieżącej temperatury, ale również innych parametrów pogodowych. Są to najzimniejsze miejsca w Tatrach, w których podczas największych zimowych fal mrozów temperatura może spadać nawet do minus 50 stopni, zupełnie jak na Syberii.
W zwyczajnych warunkach w kotłach znajdowałyby się jeziora. Jednak z powodu odpływu wody poprzez system szczelin podziemnych, dna kotłów są suche, a przez to może tam opadać i kumulować się zimne powietrze.
Tatrzańskie kotły są przez to najzimniejszymi miejscami w Polsce. Są tak lodowate, ponieważ przez kilka miesięcy panuje w nich górska noc polarna. Na stacji pogodowej w Mułowym Kotle zacienienie panować będzie od 12 października do 20 lutego, a więc przez 4 miesiące i 1 tydzień.
W Litworowym Kotle noc polarna zapada 20 października i trwa do 21 lutego, czyli przez równe 4 miesiące. Nawet w marcu Słońce przebija się do dna kotłów zaledwie przez 2-3 godziny na dobę. Skutkuje to znacznym nagromadzaniem się pokrywy śnieżnej i jej bardzo powolnym roztapianiem się.
Nawet w środku lata w Mułowym Kotle można liczyć co najwyżej na 9 godzin usłonecznienia. Dla porównania w naszych miejscowościach jest to nawet 16-17 godzin. Dzięki temu tatrzańskie kotły bardzo często notują najniższe minimalne i maksymalne temperatury powietrza w naszym kraju.
Na dnie Litworowego Kotła temperatura w lipcu przez cztery wczesne poranki z rzędu spadała poniżej zera. Najzimniej było 18 lipca, gdy odnotowano aż minus 5,7 stopnia. Pobity tym samym został dotychczasowy ogólnopolski rekord z 20 lipca 1996 roku, gdy na Hali Izerskiej zmierzono minus 5,5 stopnia.
Łowcy mrozu spodziewają się odnotować nadchodzącej zimy nowe historyczne rekordy zimna w skali całego kraju. Być może uda się też pobić dotychczasowy absolutny rekord z 11 lutego 1929 roku, kiedy to w Kotlinie Żywieckiej zmierzono minus 40,6 stopnia. Jednak z kronik dowiadujemy się, że mieszkańcy Podhala i Orawy mierzyli nawet minus 49 stopni.
Żeby było to możliwe, potrzebna jest Wasza pomoc. Obecnie organizowana jest zbiórka na to, aby bieżące pomiary z obu stacji pogodowych były przekazywane do internetu w czasie rzeczywistym... Kliknij i wspomóż
Źródło: TwojaPogoda.pl / Mrozowiska.pl