Po wrześniu można się spodziewać dosłownie wszystkiego, i choć na pierwszy rzut oka wydaje się to lekkim nadużyciem, to jednak statystyki klimatologiczne bezsprzecznie to potwierdzają. Na tle ostatnich kilkudziesięciu lat wrzesień, będący miesiącem granicznym między latem a jesienią, przynosił najróżniejsze typy pogody.
Bywało upalnie, ale też mroźno, raz padało bez końca, a innym razem wysychały rzeki. Chyba nie ma drugiego tak ważnego dla nas miesiąca, ponieważ to właśnie on odbiera nam to, co jest dla zdecydowanej większości z nas największym skarbem, ciepło, słońce i wolność (od pracy i szkoły).
Dni są coraz krótsze, noce coraz dłuższe, robi się coraz chłodniej, coraz częściej leje, a my popadamy w melancholię, gdy liście zaczynają opadać z drzew na ziemię. Tak właśnie wygląda wrzesień odbierany przez nasze zmysły.
Upał we wrześniu? Nie mniejszy niż w lipcu
Myli się ten, kto myśli, że we wrześniu nie ma szans na afrykański upał. Mogliśmy się o tym przekonać w 2015 roku, gdy temperatura 1 września przekroczyła 35 stopni, i w bardzo wielu regionach naszego kraju pobiła dotychczasowe rekordy dla tego miesiąca.
W Tarnowie w woj. małopolskim odnotowano 36,8 stopnia i od tego czasu jest to zupełnie nowy rekord ciepła dla września. Poprzedni, bardzo stary, bo z 14 września 1947 roku, odnotowany we Wrocławiu, i wynoszący 34,9 stopnia, został wówczas pobity.
Wcześniej jedynie miejscami na krańcach północnych naszego kraju wrzesień nigdy upału nie przynosił. To również się zmieniło 7 lat temu. Na Suwalszczyźnie odnotowano 33 stopnie, a na Mazurach nawet 36 stopni. Po krótkiej przerwie upał wrócił 17 września, tym razem przynosząc 34 stopnie we Wrocławiu. Była to najwyższa temperatura odnotowana tam w drugiej połowie września, co najmniej od połowy minionego wieku.
Jeśli mowa o ostatnim stuleciu, to potencjalnie możliwe jest wystąpienie upału aż do ostatnich dni września, szczególnie w zachodnich i południowych województwach. Niewykluczone, że w przyszłości, gdy klimat ociepli się jeszcze bardziej, wrzesień będzie równie upalny, co czerwiec, a ostatnie upalne dni notować będzie na początku października.
Mróz we wrześniu? Nawet ze śniegiem
Jednak innym razem wrzesień dał się też poznać, jako miesiąc zimny, a nawet mroźny. 28 września 1977 roku w Zamościu w woj. lubelskim było rano minus 6 stopni. Przymrozki pojawiły się wówczas w większości regionów kraju. Na terenach górzystych mróz był jeszcze większy. 24 września 2000 roku w Jakuszycach, najwyżej położonej dzielnicy Szklarskiej Poręby, zmierzono minus 9 stopni, zaś w 2018 roku na Hali Izerskiej było minus 11 stopni.
W większych miastach na tle powojennej historii meteorologii odnotowano minus 5 stopni w Rzeszowie i Białymstoku, minus 4 stopnie w Kielcach, Suwałkach, Olsztynie, Lublinie i Toruniu. Co ciekawe, ujemnej temperatury na wysokości klatki meteorologicznej (2 metry) od 1951 roku nie notowano na przeważającym obszarze wybrzeża oraz na Ziemi Lubuskiej.
Jednak podczas Małej Epoki Lodowej zdarzały się znacznie większe mrozy, a nawet, i wcale nie będzie to przejęzyczenie, opady śniegu. Dzienniki meteorologiczne, prowadzone w granicach dzisiejszej Polski jeszcze przez Niemców, wspominają o wyjątkowo wczesnej pokrywie śnieżnej na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku.
W 1906 roku śnieg miał sypać na ziemiach polskich już w ostatnich dniach września. Od tamtego czasu średnia temperatura tego miesiąca podniosła się na tyle, że powtórka nam nie grozi, przynajmniej do nadejścia ochłodzenia klimatu. Możliwe są jednak opady gradu, krupy śnieżnej lub deszczu ze śniegiem, ale przy dodatniej temperaturze.
Słoneczne i deszczowe wrześnie
Jeszcze jeden czynnik pogodowy bywa, ale nie zawsze, dokuczliwy we wrześniu. To oczywiście deszcz, którego na tle wielolecia najwięcej spadało na środkowym i wschodnim Pomorzu i wybrzeżu oraz na terenach górzystych Karpat. Średnia suma opadów przekracza tam 70 mm.
Najsuchszy wrzesień jest najczęściej na zachodzie Polski, na Ziemi Lubuskiej. Średnia suma opadów nie przekracza tam 40 mm. Wyjątkowo mokre i suche wrześnie pojawiają się periodycznie. Na przykład na południu kraju nadzwyczaj często padało ostatnio w 2007 roku.
Natomiast w Warszawie najbardziej sucho było w 1951 roku, kiedy spadł niecały 1 mm deszczu wobec normy wynoszącej 47 mm. W 2012 roku po letniej suszy poziom wody w Wiśle w stolicy opadł do historycznego minimum, do tego stopnia, że ujawnił skarby spoczywające na dnie od czasów potopu szwedzkiego z połowy siedemnastego wieku. We wrześniu 2015 roku poziom wody w Wiśle spadł do kolejnego rekordu, zaledwie 33 cm. 27 września 2019 roku do pobicia tego rekordu zabrakło zaledwie 1 centymetra.
Początek sezonu na gęste mgły...
Wrzesień to również częstsze mgły, i to w co najmniej dwóch rodzajach. Jednym jest mgła radiacyjna, pojawiająca się o porankach na skutek intensywnego promieniowania ciepła z gruntu w przestrzeń kosmiczną, którą ustępuje zazwyczaj krótko po wschodzie słońca, gdy bardzo drobne kropelki, z których składa się mgła, wyparowują.
Nieco bardziej dokuczliwa, chociażby dla transportu, jest mgła adwekcyjna, która pojawia się, gdy nad ogrzaną powierzchnię ziemi napływa chłodna masa powietrza lub odwrotnie. Tego rodzaju mgła potrafi się utrzymywać co najmniej przez kilka godzin, czasem nawet kilkanaście, a w skrajnych przypadkach aż kilka dni z rzędu.
... i porywiste wiatry
Kolejnym zjawiskiem września są porywiste wiatry, które jednak występują rzadziej niż w październiku. Niesione są przez układy niskiego ciśnienia wędrujące znad Atlantyku. Silny wiatr potrafi znacząco obniżyć temperaturę odczuwaną przez skórę. Dlatego warto ubierać się zgodnie z tym co widzimy na termometrze, a nie według kalendarza, bo możemy się niemiło zaskoczyć.
Najcieplejsze i najzimniejsze wrześnie
Najcieplej jest na zachodzie kraju, zwłaszcza w województwie lubuskim, gdzie średnia temperatura miesięczna przekracza 14 stopni. Wrzesień najzimniejszy jest natomiast na Suwalszczyźnie i terenach górzystych, gdzie średnia temperatura nie przekracza 12 stopni.
Różnica nie wydaje się duża, ale jeśli weźmiemy pod uwagę temperatury minimalne, to na północnym wschodzie jest o ponad 5 stopni chłodniej niż na zachodzie kraju. To właśnie chłodnymi nocami i porankami wrzesień najbardziej zaznacza się w najzimniejszych regionach.
W minionych latach mieliśmy sporo ciepłych wrześni lub tych pozostających w granicach normy wieloletniej. Bardzo ciepłe panowały ostatnio w latach 2020, 2018, 2016, 2015, 2014, 2011, 2009, 2006 i 2005. Zdecydowanie najcieplejszym okazał się ten z 1999 roku, gdy średnia temperatura była o 2,5 stopnia wyższa od normy.
Lekko chłodny wrzesień mieliśmy ostatnio w 2017 roku, a wyraźnie chłodniejsze w 2013, 2001 i 2000 roku. Najzimniejszy wrzesień ostatnich wielu lat wystąpił w 1996 roku i pod względem temperatury bardziej przypominał październik. Zdecydowanie najzimniejszym wrześniem pozostaje ten z 1912 roku, gdy było niemal o 4,5 stopnia poniżej normy wieloletniej, i nikt nie chciałby, aby się to powtórzyło.
Jaki będzie tegoroczny wrzesień?
Nic nie wskazuje na to, aby miał być gorący, a już na pewno nie upalny. Pierwsza połowa zapowiada się umiarkowanie ciepło, w normie wieloletniej, czyli z temperaturą balansującą w okolicach 20 stopni. Będą jednak dni znacznie chłodniejsze, kiedy w deszczu termometry pokażą poniżej 15 stopni i to w najcieplejszym momencie doby.
Noce będą chłodne, a przejściowo także zimne, ponieważ za sprawą spływu powietrza arktycznego temperatura może spadać poniżej 10 stopni, a miejscami w pobliże zera, przy punktowym występowaniu przygruntowych przymrozków już w pierwszych dniach września.
Sucha aura z poprzedniego miesiąca utrzyma się. Deszczu nadal będzie bardzo mało, znacznie poniżej normy z wielolecia. Tylko miejscami popada częściej i intensywniej, zwłaszcza na terenach górzystych.
Źródło: TwojaPogoda.pl