Rok 1982 był szczególny na tle historii polskiej meteorologii, ponieważ zapisał się jako ten najsuchszy. W wielu miejscach kraju odnotowano najniższe roczne sumy opadów na tle serii pomiarowej. Zapełniały one normę zaledwie w połowie.
Zdecydowanie najmniejszą roczną sumę opadów odnotowano w Poznaniu, gdzie wyniosła ona zaledwie 275 mm. To tak, jakby na metr kwadratowy ziemi wylać 27 wiader pełnych wody. Dla porównania normalnie powinno spaść w tym czasie 515 mm deszczu.
Najbardziej suchy okres panował między późną wiosną a wczesną jesienią. Miesięczna suma opadów sięgała zaledwie 20-30 mm, a więc była dwukrotnie niższa niż powinna. Apogeum suszy nastąpiło we wrześniu, kiedy spadło tylko 5 mm deszczu, czyli tyle, co nic.
Nie tylko w Poznaniu, a także w całej Wielkopolsce, susza dawała się boleśnie we znaki rolnikom. Podobnie było też w innych regionach zachodniej, ale również centralnej i północnej Polski. W Szczecinie przez cały rok spadło tylko 349 mm deszczu, we Wrocławiu 381 mm, a w Olsztynie 403 mm.
Najtrudniejsza sytuacja miała miejsce na wsiach, gdzie wodę czerpano ze studni, które całkiem wyschły z powodu bardzo niskiego poziomu wód gruntowych. W miastach również brakowało wody pitnej, ale dostarczano ją beczkowozami.
W mediach trudno szukać informacji na ten temat, ponieważ z powodu panującej powszechnej cenzury takie kryzysy były skrzętnie ukrywane, a wszelkie niepokoje społeczne, skutecznie tłumione. Polacy jednak oszukać się nie dali, widząc szybujące ceny warzyw, owoców, chleba i mąki, które boleśnie uderzyły ich po kieszeni.
Sytuację ratował jedynie poprzedni mokry rok. Jednak dwa kolejne lata okazały się tylko nieco bardziej mokre, a przez to deficyt wodny pogłębiał się aż do połowy lat 80. Równie suchy rok, jak 1982, już się nie powtórzył. Sumy opadów nie spadły poniżej 300 mm.
Chociaż od 2018 roku ponownie są one znacznie obniżone i balansują między 400 a 500 mm, to jednak tak dramatycznej sytuacji nie doświadczyliśmy. Tegoroczna susza przyniosła miejscami niedobór opadów rzędu 200 mm. To tak, jakby latem nie padało przez 3 miesiące.
Efektem jest rekordowa liczba wodowskazów na których odnotowano ekstremalnie niskie stany wód i przepływy. Przykładowo na Wiśle poziom wody w centrum Warszawy obniżył się do 27 cm, a od rekordu wszech czasów dzielił go zaledwie 1 cm. W wielu miejscach rzeka wyschła na tyle, aby ujawniło się dno.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.