Ciche, Ratułów, Dzierżoniów, Strzelce, Marcinowice, Ostrów Wielkopolski i Dobre Miasto, to tylko niektóre miejscowości, które w ostatnich dniach doświadczyły potężnych ulew powodujących powodzie błyskawiczne.
Pod wodą znalazło się ponad 100 budynków, dziesiątki samochodów i kilometry dróg. Straty materialne idą w miliony złotych. Wszystko zdarzyło się w ciągu zaledwie kilkunastu minut. Tyle bowiem trwało przejście fali wezbraniowej na zwykle niepozornych rzekach.
Przyczyną były tzw. burze pociągowe, które z angielskiego zwane są training storms. To określenie nawiązujące do pociągu wcale nie jest przypadkowe. Na radarze opadów komórki burzowe przypominają skład pociągu, lokomotywę z wagonami.
Nad daną miejscowością komórki wysokoopadowe przechodzą jedna za drugą, w łańcuszku, za każdym razem przynosząc nawalne deszcze. Po godzinie skumulowana suma opadów może przekraczać 100 mm, a wówczas mamy przeszło normę miesięczną i to musi się skończyć podtopieniami.
Dochodzi do nich zarówno bezpośrednio na skutek opadów na teren zabudowany, jak i gwałtownego wzbierania mniejszych cieków wodnych, co kończy się ich nagłym wylaniem. Dzieje się to na tyle szybko, że mieszkańcy nie mają czasu na przeniesienie cenniejszych rzeczy na wyższe piętra. Po chwili wszystko pływa.
Z takimi burzami pociągowymi będziemy mieć do czynienia także w środę (24.08), głównie na Śląsku i w Małopolsce, ale miejscami także na zachodzie, północy i w centrum kraju. Powodzie błyskawiczne najbardziej niebezpiecznie przebiegają w górach. Warto wziąć to pod uwagę planując wycieczki.
Zasada zawsze jest taka sama, należy podczas nawalnego deszczu oddalić się od cieków wodnych, a także przenieść się na wyżej położony obszar, z dala od zagłębień terenowych, gdzie może się zbierać deszczówka.
Źródło: TwojaPogoda.pl