Ostatnie dni na Śląsku minęły pod znakiem wyjątkowo intensywnych opadów. Przykładowo w Opolu w ciągu zaledwie 72 godzin spadło ponad 200 mm deszczu, czyli 4-krotnie więcej niż powinno przez cały sierpień. To astronomiczne ilości.
W wielu miejscach regionu doszło do gwałtownych wezbrań dotychczas wyschniętych rzek, potoków i strumyków, co skończyło się podtopieniami dróg i zabudowań. Konieczne było ogłoszenie alarmu powodziowego i układanie worków z piaskiem.
Największe sumy opadów odnotowano w dorzeczu górnej Odry i właśnie tam zaczęła się formować fala wezbraniowa. Będzie ona w najbliższym czasie przemieszczać się w stronę Raciborza, Opola i Wrocławia, podnosząc poziom wody w rzece nawet o 50-100 cm.
Z jednej strony to dobra wiadomość, ponieważ większa ilość wody i większy jej przepływ spowoduje rozcieńczenie soli, które zaczęły się gromadzić na dnie przy niskim stanie. Są one jednym z winowajców skażenia rzeki. Jednak naukowcy ostrzegają, że sytuacja jest bardziej skomplikowana.
Dojdzie do kolejnego skażenia?
Tym razem podniesienie się poziomu wody może wywołać kolejne skażenie. Dlaczego? Jak tłumaczy w rozmowie z PAP dr inż. Łukasz Weber, specjalista ds. inżynierii środowiska i technologii uzdatniania wód, zależy to od reakcji organizmów fotosyntetyzujących.
Najbardziej prawdopodobną przyczyną skażenia Odry jest tzw. złota alga. To organizm, który mógł zostać zaszczepiony w jakimś zbiorniku, w świetnych dla siebie warunkach pogodowych, przy odpowiedniej ilości pożywienia w postaci azotu czy fosforu, zaczął kwitnąć.
Tak aktualnie wygląda #Odra pic.twitter.com/MuqeCNyUms
— Social News PL (@SocialNewsPL) August 12, 2022
Następnie dostał się do Odry, do słodkiej wody. Dla alg zmieniły się warunki bytowania, co spowodowało katastrofę, gdyż jednym z czynników, który powoduje, że te organizmy wydzielają toksyny, jest stres.
Powoduje on, że na niektórych odcinkach Odry, gdzie zasolenie było znaczące, alga produkowała toksyny atakujące ryby, które zagrażały ich źródłom pożywienia. Toksyna wnikała do organizmów oddychających tlenem rozpuszczonym w wodzie, czyli przede wszystkim do tych mających skrzela, niszczyła je tak, że się niemal rozpadały.
To tłumaczyłoby dlaczego wędkarze zbierający śnięte ryby zgłaszali, że wyglądały tak, jakby zostały wręcz rozpuszczone jakąś żrącą substancją, np. kwasem. Na ludzi ta toksyna nie działa, ponieważ nie mamy skrzeli.
Potwornie to wygląda ...💔#Odra pic.twitter.com/LlMk7OYyJN
— Magda M (@modliszka30) August 13, 2022
Naukowiec wskazuje, że z powodu zmiany pogody, jaka ma miejsce obecnie w regionie, a więc przeważającego zachmurzenia, mniejszej ekspozycji słonecznej i obfitych opadów, glony nie będą się intensywnie rozwijać, bo fotosynteza się zmniejszy.
Niestety, na skutek przejścia fali wezbraniowej mogą przeżyć kolejny stres, co mogłoby skutkować ponownym masywnym wyrzutem toksyn. Jest jednak nadzieja, że w końcu ten zakwit zamrze. Kiedy? Nie wiadomo.
Za intensywne zasolenie Odry odpowiada każdy z nas, ponieważ mowa jest o soli kuchennej, która powszechnie stosowana jest w przydomowych stacjach zmiękczania wody, sprzęcie AGD, czyli np. w zmywarkach. Sól pochodzi też z utrzymania zimowego dróg, wody z odwodnienia kopalń. Wszystko to trafia do środowiska naturalnego.
Źródło: TwojaPogoda.pl / PAP.